Strony

5 grudnia 2012

PRAGNĘ...

Zmęczona jestem, mój Ukochany... Fizycznie, bardzo. W nocy znów nie mogłam spać. Ale mogłam być z Tobą, Ukochany. I byłam. Znow wyobrażałam sobie, że jestem w moim kościele parafialnym. Tylko ja, w ciemnym kościele. I Ty... Podeszłam do krzyża. Krzyż z Twoją figurą jest zawieszony na ścianie wysoko. Teraz byl nisko... Twoje przebite stopy znajdowały się na poziomie mojej twarzy. Dotykałam ich... Głaskałam.
Kościół wypełnił się dźwiękiem, który nie potrafię opisać. Był jednocześnie i piękny i straszny, groźny. Przypominał raz huczącę w czasie sztormu morze, a raz dźwięk dzwonków, kryształowy, perlisty... Wśród tego wszystkiego usłyszałam tylko jedno słowo.
PRAGNĘ....
Słowo to wypełniało cały kosciół.
I mnie... do głębi, do szpiku kości... docierało do najciemniejszych zakamarków mojej duszy... I tak trwa do teraz.
Pisanie o tym doświadczeniu sprawia mi ból. Wolałabym zachować je dla siebie. Ale skoro mnie prosiłeś... piszę.
Na początku pisałam, że jestem zmęczona. Tak, jestem. Ale w duszy wszystko we mnie śpiewa.
Tak, śpiewa.

2 komentarze:

  1. Piękny tekst i piękne doświadczenie :-) o pragnieniu Twojego Ukochanego pisała Matka Teresa z Kalkuty w tekście "On Cię Pragnie..." dostępnym na adonai.pl. Pozdrawiam Cię, Monisiu, i gratuluję Ci takiej więzi z Umiłowanym :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Cię słonecznie :-)

    OdpowiedzUsuń