30 grudnia 2012

HEJ KOLĘDA!

Bardzo lubię śpiewać kolędy. Choć trochę mi trudno ze względu na chorobę. Głos więźle mi w gardle i często nie mogę złapać powietrza. To lubię. Wprost uwielbiam. I to szczególnie te smutne. Jest w nich coś prawdziwego, tęsknego. Dzieci też lubią. Ale one z kolei wolą te radosne, wesołe. Bratanek będzie brał udział w przeglądzie kolęd w naszym kościele. Więc teraz ćwiczy. A dziewczynki go naśladują. Śmiejemy się, że mogą być jego chórkiem. W każdym razie jest wesoło. Kilka razy też puszczałam kolędy z komputera. Oja je słuchała. I teraz kiedy tylko mnie przy nim widzi, prosi: "ciócia, lalala. Jujaj, jujaj". Dziś także śpiewaliśmy kolędy i ja na chwilkę przerwałam, żeby odpocząć. A Oja do mnie: "ciócia, pewaj!" I musiałam 'pewać'. A co! :-)

29 grudnia 2012

DO CIEBIE NALEŻĘ!

Należę do Ciebie mój Królu i Panie. Mój Przyjacielu, Ukochany mój... Należę do Ciebie i nic tego nie zmieni.
Zanurzasz mnie w Sobie. W miłości. Koisz mój ból. Ty jesteś moim wytchnieniem. I moim wyzwaniem. Jesteś Sensem mojego życia. I cierpienia! Więcej! Ty JESTEŚ celem mojego życia! Tobie ufam. Do Ciebie dążę, Ciebie szukam, Ciebie pragnę! Do Ciebie tęsknię. 
Do Ciebie należę.
I mogę powiedzieć:

27 grudnia 2012

TY WIESZ...

O Stwórco mój, tęsknię za Tobą. Ty mnie rozumiesz, o Panie mój. Wszystko, co [jest] na ziemi, bladym mi się cieniem wydaje, ja Ciebie żądam i pragnę. Chociaż czynisz tak niepojęcie wiele dla mnie, bo sam w sposób szczególny odwiedzasz mnie, jednak te odwiedziny nie koją serca rany, ale pobudzają mnie do coraz więk(225)szej tęsknoty za Tobą, Panie. O, weź mnie do siebie, Panie, jeżeli jest taka wola Twoja. Ty wiesz, że umieram i umieram z tęsknoty za Tobą, a umrzeć nie mogę. Śmierci, gdzie jesteś? Pociągasz mnie w otchłań Bóstwa swego i zasłaniasz się ciemnością. Cała istota moja jest zanurzona w Tobie, jednak ja pragnę Cię oglądać twarzą w twarz. Kiedyż to nastąpi dla mnie?

św. siostra Faustyna - Cytat z "Dzienniczka" nr 841

25 grudnia 2012

CUD TWOICH NARODZIN

"Jujaj zie Jeuniu, moja pejełto, jujaj ujubione me pieścidełto. Jujaj, zie Jeuniu, jujaj, zie jujaj, a ty Go maulu z placu ujujaj" - tak śpiewa kolędę Oja. Minia też umie, ale ona bardziej rapuje.
Jestem pewna, że oba wykonania Ci się podobają, Ukochany. I że uśmiechasz się kiedy słuchasz tych śpiewów. Towarzyszy im taniec i wielki entuzjazm.


Dziś w nocy rozmyślałam o Twoim narodzeniu. To z jednej strony porażające, niepojęte, wprost przerażające wydarzenie. Tajemnica. Ty wielki, wszechmogący, nieogarniony Bóg, upokarzasz się, uniżasz. Przychodzisz na świat jako Dziecko. Bezbronne i bezradne.... Potrzebujące opieki i pomocy. Miłości.
To zawstydza, onieśmiela i ośmiela jednocześnie. Stałeś się bliski. Az tak bliski. Na wyciągnięcie dloni i... serca... Chciałeś. Pragnąłeś.
I ciągle pragniesz... i ja pragnę zbliżyć się do Ciebie. Pragnę abyś narodził się we mnie... Na dnie serca. Tam jest miejsce dla Ciebie.
Moje serce jest otwarte dla Ciebie. Tylko dla Ciebie.
Niech stanie się cud Bożego Narodzenia. Nie gardziłeś twardym żłóbkiem, nie gardź moim małym, ciasnym sercem, moją malą miłością. Pragnąłeś rozpalić ogień Miłości.
Zapal go we mnie.
Proszę... Ukochany...

23 grudnia 2012

Życzenia bożonarodzeniowe

Pragnę życzyć wszystkim odwiedzającym tę strone, i sobie również głębokiego przeżycia nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia.
Niech Nowonarodzony Jezus znajdzie miejsce w naszych rodzinach i w naszych sercach. Niech znajdzie w nas odpoczynek. Niech rozświetli mroki naszych dusz.
I niech nam błogosławi.

21 grudnia 2012

KONIEC ŚWIATA

Wszyscy dziś mówią o mającym nastąpić ponoć dziś końcu świata. Fascynują się nim, straszą. Często sobie z tego faktu drwią.
Ja także czekam na koniec świata. Ale na inny niż zapowiadają go ludzie.
Na obłoku przybędzie, wśród wielkiej Mocy i chwały, Sędzia Sprawiedliwy i Miłosierny. I zacznie sądzić. Oddzielać owce od kozłów. Dobro od zła. Wtedy zostanie wszystko odsłonięte. Wszystkie moje czyny. Dobre i złe. Czy jestem gotowa na taki koniec świata? Mogę szczerze stwierdzić, że nie do końca. Tyle jeszcze pracy nad sobą... Pragnę jak najlepiej przygotować się na przyjście Oblubieńca. Bo tak traktuję Jezusa. Jak Ukochanego. A koniec świata będzie Spotkaniem z Nim.
Tak... Spotkaniem. Takiego końca świata oczekuję. Za takim końcem tęsknię. Za Spotkaniem z Miłością. I wiem, że moim prywatnym, osobistym końcem świata będzie dzień mojej śmierci.

19 grudnia 2012

CO CHCESZ!

 Ukochany, Umiłowany Jezu... tęsknię za Tobą. Moja dusza tęskni. Pragnie Ciebie! Wiem, że jesteś juz blisko. Stoisz we drzwiach. We drzwiach mego serca. Wejdź! Proszę! Zapraszam! Wejdź i działaj we mnie! Rozpal Twoją Miłość! I... rób ze mną co chcesz!
Jestem Twoja! Tylko Twoja! Tylko.... Ucz mnie być taką jak Ty. Pragnę tego najbardziej.
Proszę, otwórz mnie...!

16 grudnia 2012

RACHUNEK SUMIENIA

Ukochany... wczoraj przed południem przygotowywsłam się do spowiedzi. Siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam o Tobie, o sobie i moich grzechach, słabościach, zaniedbaniach. Przypominałam je sobie, żałowałam szczerze za nie. Jednak... co jakiś czas przybiegały do mnie dziewczynki. Zagadywały, zaczepiały "cócia to. ciócia tamto". Nie powiedziałabym, źeby mi to za bardzo przeszkadzało, ale jednak.... zakłócało skupienie potrzebne do zrobienia dobrze rachunku sumienia. Nie miałam serca ich wypraszać, mówić, żeby przyszły później... Są takie słodkie... przecież wiesz... Potem dziewczynki same sobie poszły a ja w spokoju dokończyłam rachunek sumienia. Byłam pewna, że zrobiłam go dobrze.
Ale w ciągu dnia ta pewność malała. Już nie byłam taka pewna... coś mi przeszkadzało, uwierało, nie dawało spokoju.
W nocy obudziłam się, pomodliłam za kogoś kto leży w szpitalu i zaczęlam rozmyślać... Po dłuższej chwili zorientowałam się, że... że robię rachunek sumienia! Jeszcze raz!
Tym razem było zupełnie inaczej... Tylko Ty, ja... i noc... Właściwie to nie byl rachunek tylko... rozmowa, szczera i bardzo osobista. Otworzyłeś mnie... uświadomiłeś kilka spraw. Pokazałeś jak bardzo moje grzechy ranią Twoje Serce... Pozwoliłeś wypłakać przed Tobą... Tak...
To było niezwykłe doświadczenie. Kiedy świtało byłam naprawdę pewna, że teraz pójść i poprosić Cię o przebaczenie. Już nic mnie nie uwierało.
Rano, przed Mszą św poszłam do spowiedzi (mama zawiozła mnie do zakrystii) i dostąpiłam Twojego przebaczenia!
Uwielbiam Cię i błogosławię mój Umiłowany!

11 grudnia 2012

ZAKOCHANA W JEZUSIE

Nie potrafię milczeć! Nie chcę. Nie mogę! Kiedy całe moje wnętrze śpiewa z radości! Krzyczy! Uwielbia swojego Pana i Boga! Moja dusza tańczy dla Niego! Dla Ciebie mój Ukochany. Dla Ciebie! Ty wiesz czego potrzebuję, czego pragnę, zanim nawet zdążę o tym pomyśleć. I działasz cuda. To niesamowite! Wspaniałe! Cudowne! A jednocześnie bardzo prawdziwe. Brakuje słów, żeby wyrazić jaka jestem szczęśliwa! Jak bardzo mnie kochasz! A ja jestem zakochana w Tobie! Zakochana w Jezusie! Jak oblubienica, jak panna młoda!

10 grudnia 2012

NAWRÓCENIE

Trwam w zadziwieniu, w zdumieniu. Tak krótko mogę określić stan, doświadczenie, w którym się teraz znajduję, Umiłowany! Od kiedy zdecydowałam się Tobie całkowicie zawierzyć. Oddać Ci siebie. Ty działasz cuda. Uzdrawiasz moją duszę. Opatrujesz moje wewnętrzne zranienia. Oczyszczasz. Leczysz. Ciągle nawracasz. Prostujesz moje kręte ścieżki. Ja się Tobie zwierzam jak Przyjacielowi, jak Oblubieńcowi. Jak Ukochanemu. Jak komuś najbliższemu na świecie. Żalę się Tobie. Płaczę przed Tobą... nad sobą i swoimi grzechami. Nad tym, że Cię ranię, Ukochany! Dziś usłyszałam, że łzy są kroplami krwi duszy... Dziś też komuś wybaczyłam... Nie wiedziałam, że muszę, że powinnam, że trzeba, żebym wybaczyła, jeśli pragnę być do Ciebie podobna. A pragnę... Jeszcze wczoraj to było nie do pomyślenia. Ty mi to dziś pokazałeś. Zmieniłeś moje myślenie. Odwróciłeś wszystko do góry nogami. A właściwie postawiłeś na nogi. Zobaczyłam tego człowieka w nowym, Twoim świetle. On też jest Twoim ukochanym dzieckiem.
Tak będę od tej pory na niego patrzeć. Będę się starać. Bardzo tego pragnę. I ufam, że z Twoją pomocą i wsparciem dam radę. Bo z Tobą Ukochany mogę wszystko.

5 grudnia 2012

PRAGNĘ...

Zmęczona jestem, mój Ukochany... Fizycznie, bardzo. W nocy znów nie mogłam spać. Ale mogłam być z Tobą, Ukochany. I byłam. Znow wyobrażałam sobie, że jestem w moim kościele parafialnym. Tylko ja, w ciemnym kościele. I Ty... Podeszłam do krzyża. Krzyż z Twoją figurą jest zawieszony na ścianie wysoko. Teraz byl nisko... Twoje przebite stopy znajdowały się na poziomie mojej twarzy. Dotykałam ich... Głaskałam.
Kościół wypełnił się dźwiękiem, który nie potrafię opisać. Był jednocześnie i piękny i straszny, groźny. Przypominał raz huczącę w czasie sztormu morze, a raz dźwięk dzwonków, kryształowy, perlisty... Wśród tego wszystkiego usłyszałam tylko jedno słowo.
PRAGNĘ....
Słowo to wypełniało cały kosciół.
I mnie... do głębi, do szpiku kości... docierało do najciemniejszych zakamarków mojej duszy... I tak trwa do teraz.
Pisanie o tym doświadczeniu sprawia mi ból. Wolałabym zachować je dla siebie. Ale skoro mnie prosiłeś... piszę.
Na początku pisałam, że jestem zmęczona. Tak, jestem. Ale w duszy wszystko we mnie śpiewa.
Tak, śpiewa.

3 grudnia 2012

MAŁE POMOCNICE

Minia i Oja to dwie małe dziewczynki. Moja bratanica i siostrzenica. Oja skończyła dwa latka. Minia niedługo skończy.
Obie bardzo przeżywają, że ich "ciócia" jest chora, że "ma ała". I obie bardzo chcą jej tzn. mi pomagać.
Dziś, jak co dzień rano, ćwiczyłam na dywanie. Kiedy skończyłam, zawołałam tatę, żeby mnie podniósł i posadził na wózek. Ale tato nie słyszał. Minia usłyszała i powiedziała:
- Dziadzia, ciócia woła!
Ale dziadzia też jakoś nie słyszał.
Minia natomiast weszła do mojego pokoju.
- Minia, powiedz dziadzi, że ciocia chce opa. Dobrze?
-Ta! - zawołała z entuzjazmem dziewczynka.
Myślałam, że pójdzie i powie tacie.
Tymczasem... patrzę, a ona zaczyna pchać wózek w moją stronę... Za chwilę do niej dołącza Oja. Chwyta moje ręce i próbuje mnie podnieść!
- Ciócia tań! - woła dyszac z wysiłku.
Nie dając rady, bierze mnie za głowę. Minia jej pomaga.
Ja się śmieję i coraz głośniej wołam rodziców.
W końcu usłyszeli.
Gdy zobaczyli, co się dzieje, też zaczęli się śmiać. A mama powiedziała:
- Jeszcze trochę, a same by cię posadziły!

2 grudnia 2012

BĘDĘ CIĘ PRZEPRASZAĆ....

Jezu... dziś przyjęłam Twoje Ciało jako Komunię Św. wynagradzającą za straszliwy grzech aborcji. Dotychczas na początku każdej Mszy Świętej prosiłam, żebyś przyjął moją małą ofiarę i zjednoczył ze Swoją Najświętszą Ofiarą. W intencji dzieci nienarodzonych.
Dziś przyjęłam Komunię wynagradzającą.
Przepraszałam Cię, mój Ukochany, za tych wszystkich, którzy aborcji dokonują, lub zezwalają na nią. Za rządzących, parlamentarzystów, lekarzy, położne. I za kobiety, matki, które z różnych powodów zdecydowały sie zabić swoje nienarodzone dzieciątko. Za ojców, którzy zamiast być podpora dla żon, namawiali je do pozbycia się "problemu".
Przepraszałam. I wciąż bedę Cię za ich czyn przepraszać...
Ty niewyobrażalnie cierpisz, kiedy widzisz, że Twoje błogosławieństwo, jakim jest każde poczęte życie, jest zabijane. Mordowane. Unicestwiane. A przed śmiercią bardzo, bardzo cierpi. Tylko Ty wiesz jak bardzo....

Kiedy próbowałam wyobrazić sobie Twoje cierpienie i cierpienie tych dzieci zaczęłam płakać... Tylko Ty widziałeś moje łzy. Tak, jak i teraz tylko Ty je widzisz....
Będę Cię ciągle przepraszać, Ukochany, za ten straszny grzech. Będę błagać Cię o zmiłowanie dla tych, ktorzy go popełniają.
Przebacz im, bo nie wiedzą co czynią...! Przebacz im Ukochany!