16 stycznia 2013

DLA BOGA - CODZIENNOŚĆ DLA CZŁOWIEKA - CUD.


A to historia o której wspomniałam w poprzednim poście, pisana z perspektywy Karoliny - jednej z osób modlących się w tej intencji.

Niedziela 6 stycznia 2013

SMS od A:

Proszę o modlitwę za kobietę, która chce dokonać aborcji. Ma umówiony termin – 11 stycznia. Prześlij proszę [tę wiadomość] dalej jeśli to możliwe.

Pomyślałam sobie: kolejny z wielu łańcuszków. Ale czy wobec tego mam prawo go przerwać? Dobra wyślę do paru osób. Tak też zrobiłam. Po czym w drodze po schodach, przechodząc z parteru na pierwsze piętro, wymamrotałam coś w stylu: Boże pomóż tej kobiecie i jej dziecku. Dlaczego w drodze po schodach? Ano bo tak naprawdę miałam gdzieś i tę kobietę i jej dziecko. Wiedziałam, że i tak nie będę miała możliwości, by dowiedzieć się, jak sprawa się skończyła, a poza tym zwyczajnie mi się nie chciało, bo cóż moja modlitwa może zmienić...

Wtorek 8 stycznia 2013

SMS od K:

Ty znasz tą kobietę, która chce usunąć to dziecko? Bo jeśliby się udało się namówić ją by [je] urodziła, to znam jedno małżeństwo, które chętnie by to dziecko wzięło i mam do nich numer telefonu.

Odpisałam najkrócej jak się tylko dało: Nie. Byłam przekonana, że za chwilę dostanę odpowiedź z serii: Szkoda, ale trudno i sprawa będzie zamknięta. Pomyliłam się. Kolejny SMS od K brzmiał następująco: Kurczę. A dałabyś radę się dowiedzieć?
Pomyślałam sobie – no zwariowała, przecież to łańcuszek, nie jestem w stanie zidentyfikować od kogo się zaczął... W związku z tym odpisałam w miarę spokojnie, gdyż byłam niemal pewna, iż  K myśli, że ja znam tę kobietę. Postanowiłam ostatecznie wyprowadzić ją z błędu.  Napisałam krótko, niemal po żołniersku: Raczej nie, to łańcuszek jest.
Tym razem byłam już pewna, że sprawa jest ostatecznie zamknięta. Mogłabym sobie dać palca uciąć. I niechybnie tego palca bym straciła. Odpowiedź K bowiem brzmiała:
Wiem, że jest... Ale moja znajoma katechetka załatwiła nawet numer małżeństwa, którzy wzięliby to dziecko, gdyby [kobieta] zdecydowała się [je] urodzić.

Pomyślałam sobie: Przecież to już pisałaś, a poza tym, jakim cudem chcesz znaleźć wszystkie elementy  tej układanki? Zadzwoniłam do K i mówię jej, że będzie ciężko, ale ona nie odpuszczała. Obiecałam więc, że podzwonię, popytam. Zadzwoniłam do A, która obiecała dzwonić do tej osoby, od której tę wiadomość dostała. Dwie godziny później otrzymałam informację od K:
Wiem już co to za dziewczyna. Koleżanka koleżanki już z nią rozmawiała, ale żadne argumenty do niej nie docierają. Cały czas powtarza, że usunie [dziecko] i koniec.

Wysłałam więc do kilku osób wiadomość, że znaleźliśmy tę kobietę, znaleźliśmy rodzinę dla dziecka, teraz trzeba przekonać matkę, żeby to dziecko urodziła, a jest ciężko w tej materii, więc proszę o modlitwę. Był wtorek wieczorem, już wtorek wieczorem... Nagle zaczęło mi zależeć na całej tej sprawie...

Czwartek 10 stycznia 2013

Ja: Kontaktowałaś się z tą koleżanką? Wiesz jak wygląda sytuacja z tą kobietą?
K: Bez zmian. Koleżanka próbuje ją namówić na to, by zadzwoniła do tego małżeństwa i pogadała z nimi, ale bezskutecznie. Jedyne co nam pozostaje, to modlić się i czekać.
Nie mogłam się z tym pogodzić, że mamy przegrać. I to teraz, kiedy już tak wiele udało się ustalić, kiedy jest rodzina dla dziecka... Chciałam ustalić nazwisko tej kobiety, napisać jakoś do niej, nawet pomyślałam, że powinnam jej zapłacić za życie tego dziecka... K stwierdziła, że to nie pomoże. A ja usłyszałam: Ta kobieta ma swoją godność. Jedynym, który ma prawo teraz z nią o całej sprawie rozmawiać jestem Ja.  A ty się módl. Czy zwariowałam? Czy to jakaś siła sugestii i wewnętrzny dialog z samą sobą? Jak ktoś nie wierzy w Boga, może tak stwierdzić. I może też bym tak stwierdziła, gdyby nie fakt, że ja wcale nie chciałam usłyszeć, że mam nic nie robić. Chciałam jakiegoś potwierdzenia, że mogę coś jeszcze, poza modlitwą. Wydawało mi się, że to za mało. A tutaj nagle tekst, który mi jasno pokazał, że ktoś inny gra pierwsze skrzypce. Pomyślałam sobie Ok. mam się modlić? Proszę bardzo.
Moja wieczorna modlitwa z czwartku na piątek brzmiała mniej więcej tak:
Panie Boże ustalmy fakty. Znalazłeś rodzinę dla tego dziecka. Odnalazłeś matkę. Posłużyłeś się przy tym ludźmi, którzy z ogromną determinacją starali się działać w tej materii. Udało się zrobić już bardzo wiele. Teraz pozostaje Ci wykonać slalom między wolną wolą człowieka, a miłością do Niego. Jeśli pomimo modlitw i zaangażowania tak wielu osób, pozwolisz zabić to dziecko, to będzie to dla mnie bardzo trudne. Nie będę w stanie zrozumieć dlaczego tak się stało i będzie to pierwsze pytanie jakie Ci zadam, jeśli dotrę do Nieba. Jestem tylko człowiekiem, nie umiem myśleć po Twojemu. Po mojemu nie masz prawa pozwolić na zabicie tego dziecka. Jako Bóg możesz to dziecko ocalić, pytanie tylko czy chcesz.
Czułam się jak Abraham, licytujący się z Bogiem o Sodomę i Gomorę... W mojej głowie szalała burza i wydawało mi się, że wcale nie rozmawiam z Bogiem, tylko sama z sobą... Nie wiem ile dokładnie to trwało, może piętnaście, może dwadzieścia minut. Wiem natomiast, że tak się zmęczyłam tą licytacją, że na końcu stwierdziłam tylko: A w sumie, to rób co chcesz. I poszłam spać. Wszystko miało się rozstrzygnąć nazajutrz o trzynastej, gdyż na tę godzinę została zaplanowana aborcja. Następnego dnia nie otrzymywałam żadnych wiadomości od K. Postawiłam więc krzyżyk na dziecku, ale bałam się usłyszeć, że to co myślę jest prawdą. Nie pytałam więc. O piętnastej trzydzieści już nie mogłam uciekać od tej wiedzy. Napisała M, jedna z osób, którą prosiłam o modlitwę:
M: I...? Wiesz coś?
Ja: Nie.

Doskonale zdawałam sobie sprawę, że teraz już muszę się wreszcie skonfrontować z faktami.

SMS do K:

I jak, wiadomo coś?

Czas oczekiwania na SMS’a zwrotnego to dwie minuty. W mojej głowie minęło ich znacznie więcej...

Odpowiedź K:

Koleżanka mi napisała, że ta dziewczyna nie usunęła tego dziecka i chce spróbować je wychować.
           
Napisałam, że super, ale jeszcze nie wierzyłam. Zadawałam sobie pytanie – jak to możliwe? Nie lubię używać górnolotnych słów, a w tym wypadku musiałabym uznać, że Bóg dokonał cudu. Bo ja w swojej głowie zabiłam to dziecko. Kiedy nie dostawałam żadnych wieści między trzynastą a piętnastą trzydzieści, wydedukowałam, że to już koniec. Pomyliłam się, po raz kolejny się pomyliłam. Tak mogę mylić się codziennie. Po kilkunastu minutach, kiedy już doszłam do siebie, rozesłałam ludziom wiadomość, że się udało, że dziecko żyje. Powoli zaczęło docierać do mnie, że cud może się zdarzyć także w XXI wieku. Teraz pozostaje już tylko powiedzieć – Dziękuję Panie Boże i jednocześnie proszę – opiekuj się tą kobietą i jej dzieckiem, bo to dopiero początek drogi...

11 stycznia 2013

BÓG JEST WIELKI!!!

Kobieta, która miała dokonać dziś aborcji, miała umówiony ''zabieg'', nie zrobiła tego! Nie zabiła swojego dziecka. Zdecydowała się je urodzić i wychować!
CHWAŁA BOGU!!!

TROSKA

Rozmowa z dwulatką:
- Ciociu Miniko?
- Tak, Miniu?
- Dobrze czujesz się?
- Tak - zdziwiłam się, że o to pyta, bo rzadko przy niej mówię, że coś mnie boli.
- Głowa nie boli cię?
- Nie boli, Miniu - uśmiechnęłam się do dziewczynki.
Odchodzi.
Po chwili znowu przychodzi, patrzy na mnie swoimi dużymi oczkami i mówi:
- Ciociu?
Odpowiadam jej uśmiechem.
- Nie masz ała...?
- Nie , Miniu - mówię.
Choć nie do końca to prawda... ale po co obciążać dziecko swoimi bólami...
Minia radośnie podskakuje i śpiewa: "ciocia nie ma ała"

8 stycznia 2013

ŚWIATŁO

Jest noc... Ciemno. Wszyscy śpią. Wszyscy oprócz mnie. Boli, ale nie myślę o tym. Myślę o Tobie. Jesteś ze mną. Serce przy sercu. Rozmawiamy, bardzo osobiście, intymnie. Prosto, bez wielkich słów. Uśmiecham się do Ciebie. Odsłaniam przed Tobą moje serce. Wiem, że Ty mnie nie skrzywdzisz, nie zranisz. Odkrywam się przed Tobą. A Ty dajesz mi swoje Światło. Tak. Paradoksalnie kiedy na zewnątrz jest ciemno, we mnie jest Twoje Światło. Wiesz... doświadczam tego często, bardzo często...
Kiedy czytam i rozważam Twoje Słowo, Ewangelię. Kiedy karmisz mnie Sobą, Ciałem i Krwią i w właśnie w nocy. Światło... a wraz z Nim doświadczenie Twojej Miłosci, akceptacji. Poczucie, pewność, że mnie kochasz. Po prostu...
Światło.... Skąd wiem, że Ono pochodzi od Ciebie? Bo często Cię o nie proszę. O Światło dla mojej duszy. O ogień Twojej Miłości, który wypali to co we mnie złe. Co nie pochodzi od Ciebie. I Ty mnie wysłuchujesz. I napełniasz Sobą.
Dziękuję za Twoje Światlo, za doświadczenie Twojej Miłości.
Z Nim mogę iść przez życie z radością. Mogę codziennie zmagać sie z choroba, cierpieniem, moimi słabościami. Mogę dzielić się Tobą z innymi.

6 stycznia 2013

DYSKRYMINACJA

Zapraszam do przeczytania....
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/731443,artysta-bez-rak-niemile-widziany-w-klubie-bohema,id,t.html?cookie=1
smutne....
tak sobie pomyślałam, ze dwóch homoseksualistów na pewno by wpuscili, choc niejednemu z gości lokalu przeszkadzał by ich widok, jak np by sobie okazywali...  czułośc... Taką to mamy tolerancję... A raczej dyskryminację.

Od siebie dodam, że Stasiu (mój znajomy) jest całkowicie samodzielny. Sam kieruje samochodem, sam oprawia obrazy. Stopami.
Kiedyś na wystawie, wśród  jego prac, wisiał bardzo duży portret Jezusa. Dziennikarz robiący wywiad ze Stasiem spytał: "dlaczego Jezus?"
- Przecież Jemu zawdzięczam wszystko - odpowiedział Staszek.

4 stycznia 2013

UFAM

Cierpienie ogałaca ze wszystkiego. Pokazuje mi jaka jestem słaba, bezsilna naga. Odarta ze wszystkiego, godności, dumy. Mam tylko swój krzyż. Aż swój krzyż. Mój skarb. I taka przed Toba staję, mój Umilowany... TY też taki byłeś... Ogołocony, nagi. Ty wiesz jak to jest. Wiesz co to znaczy. Ciebie też bolało. Bardziej.... 
Taka więc staję przed Tobą i Tobie oddaję. Oddaję moją słabość, ból, ogołocenie. Oddaję Ci siebie. Całą. Ofiaruję. Za moje duchowe dzieci, Synów i Córki, moje dzieciątko, wszystkich ich noszę w sercu. Powierzam Tobie. Tobie zawierzam.
Ufam, że przyjmujesz tę moją małą ofiarę i łaczysz ze Swoją.
Ufam Ci, mój Ukochany! W Tobie składam moje nadzieje. W Tobie żyję. Pragnę żyć Tobie na chwałę!
I oczekuję na Zmartwychwtanie w Tobie!

1 stycznia 2013

ZATRZYMAJ SIĘ!


Zatrzymaj się Ukochany!!! Taka jestem szczęśliwa! Pragnę, żebyś zadomowił się we mnie, zakorzenił, na całe życie. I na wieczność! A ja w Tobie.
Wybrałam Cię. Bóg sam wystarczy! Ty mi wystarczysz! I pragnę nieść Ciebie innym ludziom. Głosić Ciebie swoim życiem. Pomóż mi w tym, mój Ukochany!

30 grudnia 2012

HEJ KOLĘDA!

Bardzo lubię śpiewać kolędy. Choć trochę mi trudno ze względu na chorobę. Głos więźle mi w gardle i często nie mogę złapać powietrza. To lubię. Wprost uwielbiam. I to szczególnie te smutne. Jest w nich coś prawdziwego, tęsknego. Dzieci też lubią. Ale one z kolei wolą te radosne, wesołe. Bratanek będzie brał udział w przeglądzie kolęd w naszym kościele. Więc teraz ćwiczy. A dziewczynki go naśladują. Śmiejemy się, że mogą być jego chórkiem. W każdym razie jest wesoło. Kilka razy też puszczałam kolędy z komputera. Oja je słuchała. I teraz kiedy tylko mnie przy nim widzi, prosi: "ciócia, lalala. Jujaj, jujaj". Dziś także śpiewaliśmy kolędy i ja na chwilkę przerwałam, żeby odpocząć. A Oja do mnie: "ciócia, pewaj!" I musiałam 'pewać'. A co! :-)

29 grudnia 2012

DO CIEBIE NALEŻĘ!

Należę do Ciebie mój Królu i Panie. Mój Przyjacielu, Ukochany mój... Należę do Ciebie i nic tego nie zmieni.
Zanurzasz mnie w Sobie. W miłości. Koisz mój ból. Ty jesteś moim wytchnieniem. I moim wyzwaniem. Jesteś Sensem mojego życia. I cierpienia! Więcej! Ty JESTEŚ celem mojego życia! Tobie ufam. Do Ciebie dążę, Ciebie szukam, Ciebie pragnę! Do Ciebie tęsknię. 
Do Ciebie należę.
I mogę powiedzieć:

27 grudnia 2012

TY WIESZ...

O Stwórco mój, tęsknię za Tobą. Ty mnie rozumiesz, o Panie mój. Wszystko, co [jest] na ziemi, bladym mi się cieniem wydaje, ja Ciebie żądam i pragnę. Chociaż czynisz tak niepojęcie wiele dla mnie, bo sam w sposób szczególny odwiedzasz mnie, jednak te odwiedziny nie koją serca rany, ale pobudzają mnie do coraz więk(225)szej tęsknoty za Tobą, Panie. O, weź mnie do siebie, Panie, jeżeli jest taka wola Twoja. Ty wiesz, że umieram i umieram z tęsknoty za Tobą, a umrzeć nie mogę. Śmierci, gdzie jesteś? Pociągasz mnie w otchłań Bóstwa swego i zasłaniasz się ciemnością. Cała istota moja jest zanurzona w Tobie, jednak ja pragnę Cię oglądać twarzą w twarz. Kiedyż to nastąpi dla mnie?

św. siostra Faustyna - Cytat z "Dzienniczka" nr 841

25 grudnia 2012

CUD TWOICH NARODZIN

"Jujaj zie Jeuniu, moja pejełto, jujaj ujubione me pieścidełto. Jujaj, zie Jeuniu, jujaj, zie jujaj, a ty Go maulu z placu ujujaj" - tak śpiewa kolędę Oja. Minia też umie, ale ona bardziej rapuje.
Jestem pewna, że oba wykonania Ci się podobają, Ukochany. I że uśmiechasz się kiedy słuchasz tych śpiewów. Towarzyszy im taniec i wielki entuzjazm.


Dziś w nocy rozmyślałam o Twoim narodzeniu. To z jednej strony porażające, niepojęte, wprost przerażające wydarzenie. Tajemnica. Ty wielki, wszechmogący, nieogarniony Bóg, upokarzasz się, uniżasz. Przychodzisz na świat jako Dziecko. Bezbronne i bezradne.... Potrzebujące opieki i pomocy. Miłości.
To zawstydza, onieśmiela i ośmiela jednocześnie. Stałeś się bliski. Az tak bliski. Na wyciągnięcie dloni i... serca... Chciałeś. Pragnąłeś.
I ciągle pragniesz... i ja pragnę zbliżyć się do Ciebie. Pragnę abyś narodził się we mnie... Na dnie serca. Tam jest miejsce dla Ciebie.
Moje serce jest otwarte dla Ciebie. Tylko dla Ciebie.
Niech stanie się cud Bożego Narodzenia. Nie gardziłeś twardym żłóbkiem, nie gardź moim małym, ciasnym sercem, moją malą miłością. Pragnąłeś rozpalić ogień Miłości.
Zapal go we mnie.
Proszę... Ukochany...

23 grudnia 2012

Życzenia bożonarodzeniowe

Pragnę życzyć wszystkim odwiedzającym tę strone, i sobie również głębokiego przeżycia nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia.
Niech Nowonarodzony Jezus znajdzie miejsce w naszych rodzinach i w naszych sercach. Niech znajdzie w nas odpoczynek. Niech rozświetli mroki naszych dusz.
I niech nam błogosławi.

21 grudnia 2012

KONIEC ŚWIATA

Wszyscy dziś mówią o mającym nastąpić ponoć dziś końcu świata. Fascynują się nim, straszą. Często sobie z tego faktu drwią.
Ja także czekam na koniec świata. Ale na inny niż zapowiadają go ludzie.
Na obłoku przybędzie, wśród wielkiej Mocy i chwały, Sędzia Sprawiedliwy i Miłosierny. I zacznie sądzić. Oddzielać owce od kozłów. Dobro od zła. Wtedy zostanie wszystko odsłonięte. Wszystkie moje czyny. Dobre i złe. Czy jestem gotowa na taki koniec świata? Mogę szczerze stwierdzić, że nie do końca. Tyle jeszcze pracy nad sobą... Pragnę jak najlepiej przygotować się na przyjście Oblubieńca. Bo tak traktuję Jezusa. Jak Ukochanego. A koniec świata będzie Spotkaniem z Nim.
Tak... Spotkaniem. Takiego końca świata oczekuję. Za takim końcem tęsknię. Za Spotkaniem z Miłością. I wiem, że moim prywatnym, osobistym końcem świata będzie dzień mojej śmierci.

19 grudnia 2012

CO CHCESZ!

 Ukochany, Umiłowany Jezu... tęsknię za Tobą. Moja dusza tęskni. Pragnie Ciebie! Wiem, że jesteś juz blisko. Stoisz we drzwiach. We drzwiach mego serca. Wejdź! Proszę! Zapraszam! Wejdź i działaj we mnie! Rozpal Twoją Miłość! I... rób ze mną co chcesz!
Jestem Twoja! Tylko Twoja! Tylko.... Ucz mnie być taką jak Ty. Pragnę tego najbardziej.
Proszę, otwórz mnie...!

16 grudnia 2012

RACHUNEK SUMIENIA

Ukochany... wczoraj przed południem przygotowywsłam się do spowiedzi. Siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam o Tobie, o sobie i moich grzechach, słabościach, zaniedbaniach. Przypominałam je sobie, żałowałam szczerze za nie. Jednak... co jakiś czas przybiegały do mnie dziewczynki. Zagadywały, zaczepiały "cócia to. ciócia tamto". Nie powiedziałabym, źeby mi to za bardzo przeszkadzało, ale jednak.... zakłócało skupienie potrzebne do zrobienia dobrze rachunku sumienia. Nie miałam serca ich wypraszać, mówić, żeby przyszły później... Są takie słodkie... przecież wiesz... Potem dziewczynki same sobie poszły a ja w spokoju dokończyłam rachunek sumienia. Byłam pewna, że zrobiłam go dobrze.
Ale w ciągu dnia ta pewność malała. Już nie byłam taka pewna... coś mi przeszkadzało, uwierało, nie dawało spokoju.
W nocy obudziłam się, pomodliłam za kogoś kto leży w szpitalu i zaczęlam rozmyślać... Po dłuższej chwili zorientowałam się, że... że robię rachunek sumienia! Jeszcze raz!
Tym razem było zupełnie inaczej... Tylko Ty, ja... i noc... Właściwie to nie byl rachunek tylko... rozmowa, szczera i bardzo osobista. Otworzyłeś mnie... uświadomiłeś kilka spraw. Pokazałeś jak bardzo moje grzechy ranią Twoje Serce... Pozwoliłeś wypłakać przed Tobą... Tak...
To było niezwykłe doświadczenie. Kiedy świtało byłam naprawdę pewna, że teraz pójść i poprosić Cię o przebaczenie. Już nic mnie nie uwierało.
Rano, przed Mszą św poszłam do spowiedzi (mama zawiozła mnie do zakrystii) i dostąpiłam Twojego przebaczenia!
Uwielbiam Cię i błogosławię mój Umiłowany!

11 grudnia 2012

ZAKOCHANA W JEZUSIE

Nie potrafię milczeć! Nie chcę. Nie mogę! Kiedy całe moje wnętrze śpiewa z radości! Krzyczy! Uwielbia swojego Pana i Boga! Moja dusza tańczy dla Niego! Dla Ciebie mój Ukochany. Dla Ciebie! Ty wiesz czego potrzebuję, czego pragnę, zanim nawet zdążę o tym pomyśleć. I działasz cuda. To niesamowite! Wspaniałe! Cudowne! A jednocześnie bardzo prawdziwe. Brakuje słów, żeby wyrazić jaka jestem szczęśliwa! Jak bardzo mnie kochasz! A ja jestem zakochana w Tobie! Zakochana w Jezusie! Jak oblubienica, jak panna młoda!

10 grudnia 2012

NAWRÓCENIE

Trwam w zadziwieniu, w zdumieniu. Tak krótko mogę określić stan, doświadczenie, w którym się teraz znajduję, Umiłowany! Od kiedy zdecydowałam się Tobie całkowicie zawierzyć. Oddać Ci siebie. Ty działasz cuda. Uzdrawiasz moją duszę. Opatrujesz moje wewnętrzne zranienia. Oczyszczasz. Leczysz. Ciągle nawracasz. Prostujesz moje kręte ścieżki. Ja się Tobie zwierzam jak Przyjacielowi, jak Oblubieńcowi. Jak Ukochanemu. Jak komuś najbliższemu na świecie. Żalę się Tobie. Płaczę przed Tobą... nad sobą i swoimi grzechami. Nad tym, że Cię ranię, Ukochany! Dziś usłyszałam, że łzy są kroplami krwi duszy... Dziś też komuś wybaczyłam... Nie wiedziałam, że muszę, że powinnam, że trzeba, żebym wybaczyła, jeśli pragnę być do Ciebie podobna. A pragnę... Jeszcze wczoraj to było nie do pomyślenia. Ty mi to dziś pokazałeś. Zmieniłeś moje myślenie. Odwróciłeś wszystko do góry nogami. A właściwie postawiłeś na nogi. Zobaczyłam tego człowieka w nowym, Twoim świetle. On też jest Twoim ukochanym dzieckiem.
Tak będę od tej pory na niego patrzeć. Będę się starać. Bardzo tego pragnę. I ufam, że z Twoją pomocą i wsparciem dam radę. Bo z Tobą Ukochany mogę wszystko.

5 grudnia 2012

PRAGNĘ...

Zmęczona jestem, mój Ukochany... Fizycznie, bardzo. W nocy znów nie mogłam spać. Ale mogłam być z Tobą, Ukochany. I byłam. Znow wyobrażałam sobie, że jestem w moim kościele parafialnym. Tylko ja, w ciemnym kościele. I Ty... Podeszłam do krzyża. Krzyż z Twoją figurą jest zawieszony na ścianie wysoko. Teraz byl nisko... Twoje przebite stopy znajdowały się na poziomie mojej twarzy. Dotykałam ich... Głaskałam.
Kościół wypełnił się dźwiękiem, który nie potrafię opisać. Był jednocześnie i piękny i straszny, groźny. Przypominał raz huczącę w czasie sztormu morze, a raz dźwięk dzwonków, kryształowy, perlisty... Wśród tego wszystkiego usłyszałam tylko jedno słowo.
PRAGNĘ....
Słowo to wypełniało cały kosciół.
I mnie... do głębi, do szpiku kości... docierało do najciemniejszych zakamarków mojej duszy... I tak trwa do teraz.
Pisanie o tym doświadczeniu sprawia mi ból. Wolałabym zachować je dla siebie. Ale skoro mnie prosiłeś... piszę.
Na początku pisałam, że jestem zmęczona. Tak, jestem. Ale w duszy wszystko we mnie śpiewa.
Tak, śpiewa.

3 grudnia 2012

MAŁE POMOCNICE

Minia i Oja to dwie małe dziewczynki. Moja bratanica i siostrzenica. Oja skończyła dwa latka. Minia niedługo skończy.
Obie bardzo przeżywają, że ich "ciócia" jest chora, że "ma ała". I obie bardzo chcą jej tzn. mi pomagać.
Dziś, jak co dzień rano, ćwiczyłam na dywanie. Kiedy skończyłam, zawołałam tatę, żeby mnie podniósł i posadził na wózek. Ale tato nie słyszał. Minia usłyszała i powiedziała:
- Dziadzia, ciócia woła!
Ale dziadzia też jakoś nie słyszał.
Minia natomiast weszła do mojego pokoju.
- Minia, powiedz dziadzi, że ciocia chce opa. Dobrze?
-Ta! - zawołała z entuzjazmem dziewczynka.
Myślałam, że pójdzie i powie tacie.
Tymczasem... patrzę, a ona zaczyna pchać wózek w moją stronę... Za chwilę do niej dołącza Oja. Chwyta moje ręce i próbuje mnie podnieść!
- Ciócia tań! - woła dyszac z wysiłku.
Nie dając rady, bierze mnie za głowę. Minia jej pomaga.
Ja się śmieję i coraz głośniej wołam rodziców.
W końcu usłyszeli.
Gdy zobaczyli, co się dzieje, też zaczęli się śmiać. A mama powiedziała:
- Jeszcze trochę, a same by cię posadziły!

2 grudnia 2012

BĘDĘ CIĘ PRZEPRASZAĆ....

Jezu... dziś przyjęłam Twoje Ciało jako Komunię Św. wynagradzającą za straszliwy grzech aborcji. Dotychczas na początku każdej Mszy Świętej prosiłam, żebyś przyjął moją małą ofiarę i zjednoczył ze Swoją Najświętszą Ofiarą. W intencji dzieci nienarodzonych.
Dziś przyjęłam Komunię wynagradzającą.
Przepraszałam Cię, mój Ukochany, za tych wszystkich, którzy aborcji dokonują, lub zezwalają na nią. Za rządzących, parlamentarzystów, lekarzy, położne. I za kobiety, matki, które z różnych powodów zdecydowały sie zabić swoje nienarodzone dzieciątko. Za ojców, którzy zamiast być podpora dla żon, namawiali je do pozbycia się "problemu".
Przepraszałam. I wciąż bedę Cię za ich czyn przepraszać...
Ty niewyobrażalnie cierpisz, kiedy widzisz, że Twoje błogosławieństwo, jakim jest każde poczęte życie, jest zabijane. Mordowane. Unicestwiane. A przed śmiercią bardzo, bardzo cierpi. Tylko Ty wiesz jak bardzo....

Kiedy próbowałam wyobrazić sobie Twoje cierpienie i cierpienie tych dzieci zaczęłam płakać... Tylko Ty widziałeś moje łzy. Tak, jak i teraz tylko Ty je widzisz....
Będę Cię ciągle przepraszać, Ukochany, za ten straszny grzech. Będę błagać Cię o zmiłowanie dla tych, ktorzy go popełniają.
Przebacz im, bo nie wiedzą co czynią...! Przebacz im Ukochany!

30 listopada 2012

BLIŻEJ...

Jezu... trwamy przy sobie. Wciąż. Ty przy mnie i ja przy Tobie. Dobrze mi z Tobą, wiesz? Bardzo dobrze.
Świat pędzi wokół mnie. Zmienia się ciągle. Jak w kalejdoskopie. Szybko, bardzo szybko.
Ty Jeden trwasz. Niezmiennie. I nieustannie. Jesteś niezmienny ale wciąż Inny. Inny od moich, ludzkich wyobrażeń.
Wciąż pozwalasz mi Siebie poznawać, odkrywać. Pociagasz ku Sobie, coraz bliżej. I bliżej.
Doświadczam Twojej bliskości, miłości... bliżej.
Ukochany mój Boże... proszę, otocz Swoją miłością, czułościa i błogosławieństwem wszystkich, których znam. I tych, których nie znam, a którzy potrzebują Ciebie. Twojego przebaczenia i miłości.
Bądź z nimi. Bliżej.

28 listopada 2012

SIÓDMY MIESIĄC

Moje duchowe dzieciątko kończy dzis siódmy miesiąc życia. Moje kochane maleństwo...
Bóg jak najlepsza matka, chroni je i strzeże. Otacza opieką.
Proszę Go o to. I wierzę, źe tak jest.

Jestem tego pewna.
JEMU chwała i cześć i uwielbienie!

27 listopada 2012

DLA ŻYCIA NIENARODZONYCH

Nadchodzi adwent. Czas Oczekiwania na Dzieciątko. Z tej okazji pragnę zamieścić prośbę ks. Tomasza, która jest także moją prośbą.

Definicja adwentu wytarta jak kate­cheza długa i sze­roka brzmi: czas rado­snego ocze­ki­wa­nia na przyj­ście Jezusa.
Adwent przyj­ściem Boga stra­szy
Na ostat­nie Sądu czasy;
Więc grzesz­nicy my naj­pier­wej
Rzućmy brzyd­kie grze­chu ścierwy.
Czas ponury, nocy dłu­gie,
W skrze­płej ziemi gaw­ron dłu­bie;
Obraz to wierny smut­nego
Grzesz­nika opusz­czo­nego.
Naprzód popiół i fijo­łek!
Precz na stronę tłu­sty cio­łek!
W kolor się kościół ubiera,
Pokuty barwę przybiera“.
I rado­śnie kapłani zakła­dają fio­le­towe ornaty, jak na pogrzeb. Gdy kato­licy cze­kają na powtórne przyj­ście Chry­stusa, w cen­trach han­dlo­wych już dawno święta. Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy innego mamy ocze­ki­wać? Adwent to prze­strzeń bada­nia Obiet­nicy, wypa­try­wa­nia brza­sku. To także wyj­ście ku sobie ocze­ki­wa­nia. Może rodząca się z tego ocze­ki­wa­nia tęsk­nota spra­wia, że adwent nabiera fio­letu. Jeśli tęsk­notą czło­wieka było stać się bogiem, a tęsk­notą Boga stać się czło­wie­kiem, to adwent jest śpie­wem roz­dzie­lo­nych kochan­ków z Pie­śni nad Pie­śniami. Tyle wie­ków cze­kał Bóg zapi­su­jąc swą tęsk­notę na kar­tach pierw­szego Przymierza.
Bóg wędruje
po ogro­dach
z czar­nych i białych
chmur
po ogro­dach
bez pło­tów
oraz innych granic
On
który nawet dla sie­bie samego
nie jest granicą“
Co zro­bić z takim Bogiem, który przy­cho­dzi jako dziecko i zamiast sil­nym ramie­niem osło­nić nasze kru­che życie, potrze­buje opieki i obrony. Jak znieść takie zakło­po­ta­nie kiedy Bóg robi w pie­lu­chy? Tu potrzebny jest roz­bieg, albo wdech przed sko­kiem na głę­boką wodę teologii.
Stoją zaś za pro­giem trzy adwenty. Wszyst­kie idą pod prąd cza­sowi. Pierw­szy adwent podwój­nego ocze­ki­wa­nia, w któ­rym sły­chać kroki Boga. Adwent biblij­nych postaci. Drugi adwent to czas ocze­ki­wa­nia na przyj­ście Pana. Nazy­wamy go w skró­cie życiem i w tej nazwie zawie­ramy tęsk­notę za raj­ską zie­mią, z któ­rej zosta­li­śmy ule­pieni. I w końcu trzeci adwent, czas Boga nad­cho­dzą­cego z przy­szło­ści. Jak sie­dem świec sta­wia­nych przez wszyst­kie stany ze sło­wami „Gotów jestem na sąd Boży“.
Kiedy więc znów nadej­dzie, dzieci zro­bią posta­no­wie­nia, doro­słych upo­mną kazno­dzieje. Posta­no­wie­nia adwen­towe, drobne gesty podej­mo­wane dla Dzie­ciny. Wzo­rem ubie­głego roku, w ramach posta­no­wień adwen­to­wych, zapra­szam i zachę­cam do obrony nie­na­ro­dzo­nych. Oczy­wi­ście forma może być dowolna, ale w Kościele znamy trzy pod­sta­wowe czyli modli­twa, post i jałmużna.
Modli­twy chyba tłu­ma­czyć nie muszę (można np. zade­kla­ro­wać uczest­nic­two w rora­tach i komu­nię świętą w inten­cji nie­na­ro­dzo­nych, rodzi­ców, obroń­ców życia, leka­rzy, polityków).
Post. Jak już kie­dyś pisa­łem prak­tyka, która odcho­dzi nieco w prze­szłość choć jej war­tość jest nie­oce­niona. Post nie musi doty­czyć tylko jedze­nia. Jeśli jed­nak wybie­ramy post doty­czący pokarmu to pamię­tajmy o zasa­dzie, którą nie­dawno dane mi było poznać. Mia­no­wi­cie post to nie zamie­nie­nie szynki na łososia…
Jał­mużna. To także nie takie pro­ste jak prze­la­nie pie­nię­dzy na konto fun­da­cji zaj­mu­ją­cej się pro­ble­ma­tyką pro — life. Trzeba pamię­tać, że każda ofiara zarówno z modli­twy, jak postu czy jał­mużny musi boleć. Samo słowo ofiara na to wska­zuje… Modli­twa to ofiara ze swo­jego czasu, post ze swo­jej wygody, jał­mużna ze swo­jego dobytku lub jakie­goś dobra (np. w adwen­cie nie pójdę do kina, piz­ze­rii itd., a zaosz­czę­dzone środki prze­każę na ruch pro — life).
Jeśli więc ktoś zechce pod­jąć się walki o dzieci nie­na­ro­dzone, pro­szę o infor­ma­cję przez for­mu­larz „Kon­takt“. W dekla­ra­cji należy podać formę modli­twy, postu lub jał­mużny. Za wszyst­kich, któ­rzy podejmą się tej walki, w ramach dzięk­czy­nie­nia, odpra­wię Mszę świętą, tzw. Pasterkę, w Wigi­lię Bożego Naro­dze­nia o północy.
Zapra­szam więc do prze­mo­dle­nia sprawy i kon­taktu przez for­mu­larz „Kon­takt“. Przy­po­mi­nam, wpi­su­jemy swoje imię lub pseu­do­nim oraz formę modli­twy, postu lub jał­mużny jakie podej­mu­jemy w adwencie.
Bóg zapłać za pomoc.

Kto by chciał i mógł zapraszam na facebook :
MODLITWA ZA NIENARODZONYCH

25 listopada 2012

KRÓLU...



Jezu Królu Wszechświata.... Królu cierpiący, wyszydzany i poniewierany....
Królu cierpiący w biednych, ubogich, odrzuconych...
Nienarodzonych, zabijanych w imię ''kompromisu", w łonach swych matek...
Nie mających prawa głosu, tych, których głos jest uciszany lub zagłuszany....
Zmiłuj się nad nami!
Jezu, Królu Prawdy... Prawdy nie wygodnej, usuwanej...

Niechcianej, wyśmiewanej...
Cichy i łagodny...
Sprawiedliwy i /Miłosierny, pokorny...

Bezkompromisowy....
Zmiłuj sie nad nami!
Jezu, Królu głoszących Prawdę... cierpiących w imię Prawdy...
Ginących za Nią...
Zmiłuj się nad nami!

Jezu, Który Jesteś Drogą, Prawdą i Życiem.
Mój Królu!

Królu mojego życia! Mojego serca!
Przyjdź Królestwo Twoje!

Amen.

23 listopada 2012

EUGENIKA I GENETYKA

Eugenika (gr. eugenes) = dobrze urodzony. Pojęcie wprowadzona przez sir Francisa Galtona (kuzyna Darwina) w 1883r.
Aktualnie w skład eugeniki wchodzą poradnictwo genetyczne i świadome rodzicielstwo.  Eugenika polega selekcjonowaniu ludzi i eliminacji ze społeczeństwa osoby, rasy nieprzydatne, podludzi. W 1903r. Charles Davenport wskazywał, że należy eliminować osoby nieprzystające ('zdefektowana, zdegenerowana protoplazma'). Harry Laughlin wprowadził pojęcie pół lub ćwierć Żyda.  Za cel stawiała sobie hodowanie ludzi idealnych, przydatnych dla społeczeństwa. Eugenika używała pojęcia "hodowli człowieka".  Stowarzyszenie Hodowli Amerykańskich w raporcie eugenicznym proponuje, aby w celu odcięcia 'zdefektowanego materiału dziedzicznego populacji ludzkiej (przestępczości, głuchoty, ślepoty, epilepsji itd)' rozważyć wprowadzenie następujących metod: segregacja (obozy koncentracyjne), sterylizacja, ograniczenie prawa do małżeństwa, eutanazja.  1908r w Ohio zgłoszono projekt wprowadzenia publicznych komór gazowych i śmiertelnych zastrzyków. Projekt upadł, ale udało się wprowadzić przymusową sterylizację chirurgiczną.  Dr William Robinson w 1918r ("Eugenika, małżeństwo i kontrola urodzeń") pisał o dzieciach osób niepełnosprawnych: 'Najlepiej by było te dzieci uśpić chloroformem albo podać dawkę cyjanku potasu.'  Oliwier Wendell Holmes (sędzia sądu najwyższego Stanów Zjednoczonych) w połowie lat XX orzekł, że osoby, które od kilku pokoleń są - jak zostało określone - "debilami" należy sterylizować. Ok 65 tyś osób (w 25 stanach) zostało wysterylizowanych ponieważ byli biedni, ciemnoskórzy, byli Żydami lub mieli rude włosy. Sterylizowano też Indian (brak danych o liczbie zabiegów). Osoby sterylizowano często było wprowadzane w błąd co do faktycznych skutków zabiegu.  Badania eugeniczne wspomagały m.in: instytut Carnegie, fundacja Rockefellera, koleje Harrimana.  Na jednej z konferencji zaproponowano aby eliminować wszystkich, którzy noszą okulary. Alexander Graham Bell (twórca telefonu) natomiast chciał pozbyć się wszystkich niesłyszących.  Margaret Higgins Sanger (amerykańska feministka, aktywistka na rzecz planowania rodziny i eugeniki, założycielka Amerykańskiej Liga Kontroli Urodzin, socjalistka, inspiratorka powstania pigułki antykoncepcyjnej) chciała, aby 2/3 ludzi ("ludzkie chwasty") zniknęła. Więcej o tej postaci: Margaret Higgins Sanger  Jej współpracownik Medison Grant który pisał o 'sentymentalnej wierze w świętość życia stoją na przeszkodzie w eliminacji niepełnosprawnych dzieci'. Adolf Hitler napisał do niego: "Jest pan moim bohaterem, a pańska książka moją biblią". Pod wpływem jego książek, które czytał Adolf Hitler w więzieniu zainteresował się eugeniką.  Hitler twierdził: Narodowy socjalizm to biologia w działaniu. Niemieccy naukowcy szkolili się od amerykańskich eugeników, a w późniejszym okresie (lata XXX) wymieniali się z nimi doświadczeniami.  Eugenika promowała aborcję. Działo się to wbrew opinii ruchu feministycznego, który traktował aborcję jako przemoc przeciwko kobiecie, jako presję którą na kobiety wywierają mężczyźni.
Aborcję do prawa państwowego pierwszy wprowadził w 1920r. Lenin. Drugim był Hitler - w 1933r wprowadził aborcję eugeniczną czyli możliwość zabijanie dzieci, które mogą mieć defekty (aktualnie obowiązujące w prawodawstwie wielu krajów).  W Niemczech hitlerowskich tworzono filmy pokazujące ludzi niepełnosprawnych w sposób mający przekonać naród, że należy takie osoby eliminować.  W Polsce przedwojennej eugenikę promują czasopisma "Higiena Psychiczna" oraz "Zagadnienia Rasy". Poglądom żeby można zabijać dzieci już po urodzeniu sprzyjał Tadeusz Boy Żeleński.  
Eugenika (w formie sterylizacji) stała się częścią prawa w krajach ewangelickich, natomiast katolickich - nie. Kraje pół katolickie (Kanada, Szwajcaria) przyjęły to prawo częściowo, tylko na obszarach ewangelickich. Maria Karpińska - publicystka katolicka - oceniała, że eugenika w radykalnej formie musi się zakończyć masowym mordem.  Wcielając idee eugeniki podczas napaści na Polskę Niemcy zabijali wszystkich w zakładach psychiatrycznych (łącznie z personelem medycznym). Dalszym krokiem było wprowadzenie obozów koncentracyjnych i komór gazowych.
Otmar Freiherr von Verschuer rozpoczął badania nad bliźniętami, jako sposobu na szybszy rozwój rasy panów. Jego asystentem był Josef Mengele, który torturując bliźniaków przesyłał swojemu szefowi próbki krwi. Badania te finansowane były przez fundację Rockefellera. Eksperymenty to miały konkretne cele eugeniczne.  Na wskutek skali okrucieństw jakich dopuszczali się niemieccy naukowcy pojęcie 'eugenika' w celach marketingowych zamieniono słowem 'genetyka', jednak eksperymenty były przeprowadzane przez tych samych naukowców w tych samych laboratoriach. 'Higiena ras' została określona 'kontrolą urodzin'. Nie było możliwe już bezkarne zabijanie ludzi, jednak selekcję ludzi (z upośledzeniami) w swobodny sposób można przeprowadzać jeszcze przed ich narodzinami.
W Holandii można dokonywać tzw 'aborcji pourodzeniowej', tzn zabija się dziecko, po jego urodzeniu w momencie, gdy okazuje się, że 'coś nam w nim nie pasuje', Peter Singer natomiast twierdzi, że dziecko powinno móc się zabijać do momentu, aż zacznie się ono rozpoznawać w lustrze, ponieważ wtedy - prawdopodobnie - nabiera świadomości.  Popularną procedurą realizującą procesy eugeniczne jest zapłodnienie in vitro. Selekcję rozpoczyna się na etapie wyboru plemnika, który ma największą szansę przeżycia. Na dalszym etapie selekcjonowane są już zarodki. Marian Szanatowicz - pionier in vitro w Polsce przyznaje: "Jeżeli stwierdza się, że zarodki są obciążone defektami genetycznymi nie powinny być one przenoszone do macicy." Powstawanie człowieka ma dla pana Szanatowicza głównie wartość naukową: "Kiedy jest człowiek?... Tego typu pytania to proszę zadawać filozofom. Ja nie wiem. Medycyna nie powinna się tym w ogóle zajmować."  W Polsce nie ma żadnych regulacji dotyczących czasu utrzymywania zamrożonych zarodków. W Wielkiej Brytanii takie zarodki zabijane są po pięciu latach. W USA w lodówkach jest 500 tyś zarodków.  Psychologia nastawia człowieka tak, że 'postęp' jest zawsze pozytywny. In vitro również jest postrzegane jako służenie ludzkości, jako ostateczna szansa na posiadanie dziecka.  W imię tego samego postępu i tą samą techniką tworzy się krzyżówki ludzko zwierzęce: ludzkie geny wszczepione w embrion królika (Chiny 2003), krowy (Anglia 2006)
 
Aborcja In vitro Eugenika - w imię postępu - film na bazie którego powstał ten temat. Dziecięcy smak w puszce - o wykorzystywaniu organów dzieci nienarodzonych w kosmetykach i produktach Pepsi.

19 listopada 2012

PRZEDSMAK NIEBA

Moje codzienne apokalipsy. Moje codzienne umieranie, kiedy staję przed Tobą na modlitwie, Twojej Obecności, ale także to umieranie fizyczne, coraz większe poczucie własnej ograniczonosci i niemocy, sprawia, że coraz bardziej pociągasz mnie ku Sobie. Ukochany. Przybliżasz do Siebie. Otwierasz drzwi mojego serca. Zanurzasz w Twojej Miłości. A to jest już przedsmak Nieba. Życie w Tobie. Nie ma dla mnie większego szczęścia! Nie ma większej radości niż przebywanie z Tobą! Umiłowany!

18 listopada 2012

SPOTKANIE

Ukochany... kiedy zechciałeś przyjść dziś do mojego serca, kiedy przyjęłam Cię ukrytego pod postacią białego opłatka, pomyślałam, że jestem żywą monstrancją. Żywym tabernakulum.
To niesamowite! Ty, wielki, wszechmogący Bóg pragniesz we mnie Żyć! Twoja święta Krew płynie w mojej krwi!
Aż TAK mnie kochasz! Jezu, nie znajduję słów, żeby wyrazić moją  wdzięczność i miłość. Słowa są zbyt małe, żeby mogły to wyrazić!
Niech każdy mój oddech, mówi Ci, że Cię kocham...
Jezu, Ty wiesz, że jest mi coraz trudniej dźwigać mój krzyż... że jest on coraz cięższy. Wiesz...
I może dlatego co dzień sprawiasz mi tak wiele radości, tych małych i tych wielkich. I dodajesz mi otuchy. I sprawiasz, że jestem szczęśliwa.
Bardzo szczęśliwa.
Coraz częściej rozmyślam o śmierci. Ale nie myślę o niej, jak o czymś strasznym czy tragicznym. Przeciwnie. Będzie to spotkanie z Tobą, mój Ukochany.
Wreszcie Cię zobaczę. Już nie ukrytego pod postacią Chleba. Zobaczę Cię Twarzą w twarz. Takim, jakim Jesteś.
Będzie to niezwykłe spotkanie. Czekam na nie z radością!

15 listopada 2012

KRÓLESTWO

"Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,21).
W moim, poznańskim, wydaniu Pisma Św. jest napisane, że królestwo Boże "jest w was". Jezus mówi to co prawda do faryzeuszy, ale przecież każdy z nas czasem nim jest. Obłudnym i pokazującym się, 'żeby ludzie nas widzieli. Tak więc Jezus mówi też o nas. I do nas. Do mnie. Mówi, że pośród mnie i we mnie jest Boże królestwo. Jego królestwo. Królestwo miłości, radości i pokoju. We mnie. W moim sercu jest królestwo Boga. On tu króluje. Sprawiedliwie i miłosiernie. I nie muszę szukać gdzie indziej. W świecie gdzie króluje bóg kompromisu, tolerancji dla różnego rodzaju wynaturzeń i dziwactw, gdzie króluje tzw. święty Spokój. We mnie króluje Chrystus zmartwychwstały! Cichy i pokorny. Żeby Go usłyszeć trzeba wsłuchać się w siebie. On mówi do serca. Ostatnio często Go słyszę, wśród bezsennych nocy. Kiedy staram się Mu ofiarowywać mój krzyż, cierpienie. On daje mi Siebie. I czyni szczęśliwą. Mój Król. Mój Ukochany!

13 listopada 2012

Dobry kompromis panie prezydencie??

Dwa dni temu, w Święto Niepodległości odbył się marsz "Razem ku Niepodległej". Na czele marszu szedł prezydent B. Komorowski. On też zapraszał na ten marsz wszystkich Polaków. Fundacja Pro – prawo do życia, zgodnie z zapowiedziami, wzięła w nim udział. O przyłączeniu się do prezydenckiego marszu obrońcy życia poinformowali w liście otwartym do Bronisława Komorowskiego. "W wypowiedziach dla mediów wielokrotnie mówił Pan, że chciałby Pan, aby Święto Niepodległości łączyło Polaków, a nie dzieliło, i zapraszał Pan do udziału w marszu, który Pan poprowadzi. Fundacja PRO - Prawo do Życia przyjmie Pańskie zaproszenie" - napisali. "Podobnie jak Pan uważamy, że Polaków powinniśmy łączyć, a nie dzielić, w szczególności nie dzielić na lepszych i gorszych. Z bólem stwierdzamy, że tak się niestety w dzisiejszej Polsce dzieje. Dzieci podejrzane o chorobę lub wadę genetyczną są przez niektórych uważane za gorsze i odbiera im się prawo do życia" - czytamy w liście. Fundacja podkreśla, że w 2011 r. w szpitalach z racji tzw. przesłanki eugenicznej zabito 620 dzieci.
Transparenty i plakaty niesione podczas marszu pokazywały bestialstwo aborcji. Czym jest "kompromis", którego tak broni p. Komorowski. Obok pomnika kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie prezydent wraz z arcybiskupem K. Nyczem zatrzymali się na krótką modlitwę, prezydenta powitał baner z retorycznym pytaniem: 
Dobry kompromis panie prezydencie?












 Prawda w oczy kole... Prawda, panie prezydencie?
Wątpię jednak (obym się myliła....) czy ukuła oczy i sumie­nie p. prezydenta… Według niego jest wiele prawd i każdy ma prawo do gło­sze­nia i pro­mo­wa­nia swo­jej. Tym­cza­sem jest jedna obiek­tywna Prawda: NIE ZABI­JAJ!
W przeddzień Święta Niepodległości, w sobotę, prezydent Bronisław Komorowski spotkał się w Pałacu Prezydenckim z uczniami i ich rodzinami, aby wspólnie przygotować rozetki. Wśród małych gości były dzieci chore na zespół Downa. - To jest jakaś schizofrenia - z jednej strony pochylanie się z troską nad dziećmi z zespołem Downa, które miały szczęście się urodzić, a z drugiej strony akceptacja dla zabijania dzieci cierpiących na tę chorobę - ocenia Mariusz Dzierżawski z fundacji "pro - prawo do życia".
Pan pre­zy­dent lubuje poka­zy­wać się z cho­rymi. Korzy­sta póki jesz­cze żyją. Nie­długo przez jego „kom­pro­mi­sową“ poli­tykę może ich zabrak­nąć. Więc korzy­sta...

" URATUJ DZIECKO" - ksiądz Tomasz Delurski

8 listopada 2012

DLA CIEBIE

Jezu... ludzie często zachwycają się moim blogiem, notkami. Mówią, że pięknie piszę. A mnie zawstydzają i onieśmielają, i dziwią ich słowa... Ostatnio piszę bardzo, bardzo osobiste, wręcz intymne rozważania, notki. Piszę je do Ciebie, mój Ukochany... przede do Ciebie. Jest to taka moja forma modlitwy. Rozmowy z Tobą. I nie patrzę na to czy są piękne, czy nie. Ale na to, czy są prawdziwe. To dla mnie najważniejsze. I są prawdziwe, szczere. Ty wiesz...
Czasem chciałabym, żeby oprócz Ciebie nikt tego nie czytał. Tylko TY. Piszę z potrzeby serca. Z miłości do Ciebie. Dlatego to co piszę jest intymne... coraz bardziej. Wiesz przecież... Pragnę najbardziej, żeby Ci się one podobały.
Jeśli jednak inni to czytają, to bardzo bym pragnęła, żeby to Ciebie chwalono, wielbiono i Tobie dziękowano, a nie mnie. Tylko CIEBIE. Boga. Do Ciebie piszę.
I dla Ciebie. Mój Ukochany.

6 listopada 2012

TY, JEZU...

Jezu... tak naprawdę tylko TY mnie rozumiesz. Tylko Ty. Tylko Ty wiesz czego doświadczam. Co czuję. Jesteś ze mną, przy mnie. We mnie.
Znasz mnie. Na wskroś.
Znasz moje słabości i grzechy.
Wiesz też, że Cię kocham, całą sobą. Tylko Ciebie. Pragnę Cię kochać coraz bardziej i bardziej... Pragnę.
Wiesz też jak bardzo uwielbiam spędzać z Tobą czas. Kocham. Na modlitwie lub w ciszy. W milczeniu. Ale z Tobą.
W Twojej Obecności. Miłości.

Ty, Jezu jesteś moim powietrzem. Tlenem. Tobą oddycham. Ty jesteś moim Życiem.
Bez Ciebie umieram.

3 listopada 2012

TWOJA

Jezu mój Umiłowany. Oddaję Ci siebie. Całkowicie. I bez reszty. Jestem Twoja. Tylko Twoja. Zawsze Twoja. Pragnę się Tobie podobać. Tylko Tobie i nikomu innemu. Dlatego błagam, zniszcz we mnie to wszystko co nie pochodzi od Ciebie. Zniszcz mój egoizm i pychę. Spal w ogniu Twojej Miłości. Jezu! Wysłuchaj mnie, proszę! Oto teraz staję przed Tobą w całej prawdzie i pokorze. W poczuciu własnej słabości i grzeszności. Oddaję Ci siebie. Jestem Twoja! Należę tylko do Ciebie. Tobie ufam. Ciebie kocham!

25 października 2012

KOMPROMITUJĄCY KOMPROMIS

Wczoraj wieczorem, Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy, który zgłosił klub Solidarnej Polski chroniąca życie dzieci poczętych zagrożonych aborcją eugeniczną. Za odrzuceniem głosowało 245 posłów, 184 było przeciwnych, 10 się wstrzymało. 
Tyle suche fakty. Co to głosowanie oznacza? Oznacza, że nadal w świetle Polskiego prawa będzie można zabijać nienarodzone dzieci. Szczególnie dzieci, u których podejrzewa się, że będą chore po urodzeniu, m.in. na zespół Downa.
Minister zdrowia głosował za odrzuceniem ustawy, za zabijaniem... Lekarz, który z zasady powiniem ludzi leczyć - skazuje ich na okrutną śmierć. Który powinien szczególnie pochylić się nad chorym dzieckiem - głosuje za aborcją....
Pani Marszałek Sejmu - także lekarz głosuje za odrzuceniem ustawy.
Pan Premier (który podobno twierdził, że jest "proliferem'', też głosował za zabijaniem nienarodzonych.
Czy prolifer głosuje przeciw życiu...?? Kuriozum!!!
Ponoć ta ustawa, która teraz obowiązuje to ''dobry kompromis''. Czy może być jakiś kom­pro­mis w spra­wie zabi­ja­nia dzieci nie­na­ro­dzo­nych?? Nie!!!
Nie może być kompromisu.
Reasumując. Środowiska zwolenników pro choice i feministyczne tryumfują. Rząd się kompromituje.
A nienarodzone dzieci nadal są zabijane....
Walka o życie trwa!!!

21 października 2012

JAK TY

Panie, ostatnio w moim życiu dużo się dzieje. Spotkałam na swojej drodze osobę, która mnie zraniła. Mówiła o mnie kłamstwa. Zresztą nie będę tutaj opisywać tego zdarzenia. Ty wiesz... To wystarczy.
Pozwoliłeś mi spotkać osoby, które w te kłamstwa nie uwierzyły i bardzo przeżywały tę sytuację ze mną. Dziękuję Ci za nie! Bardzo dziękuję!

Dzięki Tobie spotykam osoby bardzo mi życzliwe jak i wręcz wrogo do mnie nastawione. Dziękuję za wszystkich!
Ty też będąc na ziemi spotykałeś różnych ludzi. Życzliwych i takich którzy Cię znieważali, obrażali, mówili kłamstwa o Tobie.
Wszystkich traktowałeś tak samo. Z miłością.
Naucz mnie też innych też tak traktować. Jak Ty.

Dziś na Mszy św. że stoję pod Twoim krzyżem. Bo przecież Msza to Ofiara. Ofiara Eucharystyczna. Bezkrwawa. Ale to Ty na każdej Mszy świętej umierasz za mnie. Za mój grzech. Za grzechy wszystkich ludzi. I zmartwychstajesz, dają nam Życie.
A ja jestem tego świadkiem!
Dziś kiedy zechciałeś przyjść do mojego serca, dziękowałam Ci za to.
I prosiłam... pragnę być taka jak Ty.

19 października 2012

PRZYJDŹ

Jezu... Ukochany mój, przyjdź. Zapraszam Cię do siebie. Przyjdz jak do swojego domu. Czuj się jak u siebie. Co moje jest Twoim. Wszystko otrzymałam od Ciebie.
Ja jestem Twoja.
Odpocznij we mnie. Zapraszam Cię Ukochany.
Przyjdź.
Będę szczęsliwa. Jestem szczęśliwa kiedy jesteśmy razem. Ty mówisz do serca. Napełniasz je radością. Pragnę tę radość dzielić z Tobą. Pragnę Cię sobą ucieszyć!
Przyjdź i odpocznij we mnie.

15 października 2012

DO CIEBIE.

Mam doświadczenie takiej całkowitej, totalnej wolności. W tym sensie, że nic mnie tu, na ziemi nie "trzyma". Nie to, że nie chce mi się już żyć. Przeciwnie. Mogę nawet powiedzieć, że kocham życie. Jednak nie ono jest dla mnie najważniejsze. Cierpienie też nie. Najważniejszy jest ON. Mój Ukochany. I do NIEGO dąże. DO NIEGO. I to ON daje mi to poczucie, to doświadczenie tak wielkiej wolności. Że w każdej chwili mogłabym wszystko rzucić, bez żalu. I iść do NIEGO. Biec! Do CIEBIE. Ukochany JEZU!

ODNALEŹĆ CIEBIE

Ukochany... tęsknię za Tobą. Codzień karmisz mnie swoim Słowem, Obecnością, rozmową. Co niedzielę karmisz mnie swoim Ciałem. Nasycasz mnie Sobą.
A jednak tęsknię... Mogę za psalmistą powtórzyć:
Boże, mój Boże, szukam Ciebie *i pragnie Ciebie moja dusza.Ciało moje tęskni za Tobą, *jak zeschła ziemia łaknąca wody.Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, *by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.Twoja łaska jest cenniejsza od życia, *więc sławić Cię będą moje wargi.Będę Cię wielbił przez całe me życie *
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie, *
a usta Cię wielbią radosnymi wargami,
Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu *
i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.
Bo stałeś się dla mnie pomocą *
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
"Do Ciebie lgnie moja dusza, *
prawica Twoja mnie wspiera".
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.

Tęsknię za Tobą i szukam Ciebie... Pomyślałam właśnie, że całe moje życie to poszukiwanie Ciebie. To odkrywanie Ciebie. To odnajdywanie Ciebie.....  To sens mojego życia. Nie. Nie to. Sensem mojego życia jest odnalezienie Ciebie. To jest sensem i celem mojego życia!
Ty nim jesteś!
I wiem, że w tym życiu będę powoli wszystko tracić. Godzę się na to z radością. Mogę stracić wszystko. Byleby tylko zyskać Ciebie! Byleby Ciebie odnaleźć!

14 października 2012

PRZYMNÓŻ NAM WIARY

Panie Jezu, Synu Boga żywego, przymnóż nam wiary w Twoje słowo, w którym ukryta jest prawda i w którym Ty sam jesteś obecny. Otwórz nasz umysł i serce, abyśmy uważnie słuchali słów Ewangelii i gorliwie poznawali Twoją naukę, przekazywaną przez Kościół. Ześlij na nas swego Ducha, aby doprowadził nas do całej prawdy. 
Zbawicielu świata, przymnóż nam wiary w Twoje zbawcze działanie w sakramentach świętych i Twoją obecność pośród nas w znaku chleba. Niech nasza wiara objawi się w chętnym przychodzeniu na adorację Ciebie i pełnym zaangażowania przeżywaniu sakramentów, szczególnie Eucharystii.
Jezu, Synu Maryi, przymnóż nam wiary w Twoją obecność w nas samych i innych ludziach. Nie pozwól nam zapomnieć o Twoich słowach: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z najmniejszych, Mnieście uczynili”. Dodaj nam sił, abyśmy służyli Ci w ludziach, do których nas posłałeś.
Przyjmij, miłosierny Jezu, naszą pokorną modlitwę o pomnożenie wiary. Niech ona kształtuje całe nasze życie i doprowadzi nas do Ciebie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

11 października 2012

UCZ KOCHAĆ

Ukochany.... umiłowany mój! Dziękuję Ci, uwielbiam. W Tobie pokładam nadzieję. Tylko Tobie ufam. Wiesz, że pragnę Tobie się podobać... Jak najwięcej dla Ciebie i innych  zrobić. Często nie mogę, nie potrafię, nie mam sił.
Jest jedno co mogę, potrafię i pragnę robić. Mogę kochać. Pragnę kochać. Ciebie i bliźnich.
Ucz mnie kochać.
I iść za Tobą.
Ukochany dziękuję Ci za wszystkie bezsenne noce. Dziękuję, że mogę spędzić je z Tobą. Często leżę bezsilna i obolała. Wiesz zresztą....
Dziękuję Ci za nie.

Ucz mnie kochać Ciebie bardziej, poznawać głębiej.
Wiesz, we mnie jest taka radość, pokój i światło, że opisać tego nie potrafię. Słowa są za małe. Więc zamilknę.
Światło... gdy jest noc i boli...

To musi pochodzić od Ciebie Ukochany.
Wiem to.

6 października 2012

BYĆ KRZYŻEM CHRYSTUSA

''Krzyż Chry­stusa! Wszy­scy, któ­rzy cier­pią, są żywymi krzy­żami Chrystusa''

Fau­stino Perez-​Manglano y Magro.



Ukochany jakże pragnę być Twoim krzyżem! Twoim żywym krzyżem!
To zaszczyt dla mnie. Wielki zaszczyt!
Być Twoim krzyżem...

5 października 2012

JESTEŚ

Ukochany... bądź ze mną tej nocy. Bądź ze mną... Pragnę położyć głowę na Twoich kolanach i wpatrywać się w Twoje Oblicze. Miłosierne, dobre, czule i troskliwe. Być z Tobą. Nie chcę Ci mówić, że boli bo Ty wiesz... Oddaję się Tobie, Jezu Ukochany. Tobie i Twojej Matce. Mojej Matce. Pragnę Ci dziękować za to, że wysłuchujesz moich modlitw. Ostatnio bardzo często. Wysłuchujesz i dzieją się cuda. Małe i wielkie. Dzięki Tobie, mój Boże. Uwielbiam Cię! Wychwalam! Wysłuchujesz mnie, swoje dziecko, uparte i krnąbrne. Ale wpatrzone w Twoje Oblicze. Ufające Tobie. Tylko Tobie, Ukochany. Bądź ze mną. Wiem, że JESTEŚ.

3 października 2012

JAK W DOMU - PRYMICJA BISKUPIA

O moim poprzednim proboszczu, księdzu Tadeuszu, już na blogu pisałam: PRZYKŁAD Pisałam o nim w kontekscie przykrego dla mnie zdarzenia: WJAZD.
Nie spodziewałam się wtedy, że jeszcze kiedyś będę miała okazję o nim napisać.
A tymczasem... W kwietniu tego roku papież Benedykt XVI mianował go biskupem pomocniczym diecezji zielonogórsko - gorzowskiej, w czerwcu przyjął sakrę biskupią w minioną niedzielę przyjechał do naszej parafii odprawić swoją prymicyjną Mszę św.
Msza była bardzo uroczysta, piękna i wzruszająca.... Było to też dla mnie bardzo osobiste przeżycie. Jak ks Tadeusz wraz z innymi kapłanami wchodził do naszego kościoła i zobaczył, że też jestem, bardzo się ucieszył i tak mnie mocno uścisnął, że myślałam, że mnie udusi smile. Przytulił, pobłogosławił i życzył szczęść Boże....
Potem, jak już pisałam, była uroczysta  Eucharystia.
W homilii ks. biskup wspominał czasy gdy był proboszczem naszej parafii. Wspominał bardzo ciepło. Mówił, że zawsze czuł się tu jak w domu. I zawsze będzie wracał jak do domu. Wróciły też moje wspomnienia. Zawsze pamiętał o wszystkich, każdy czuł się potrzebny w paraafii. Ja też... Nie patrzył, że jestem chora, na wózku. Dla niego nie miało to znaczenia. Zabierał na pielgrzymki, wycieczki. Sam zapisywał mnie na listę.
Opowiem pewną anegdotkę. Było to w Poniedziałek Wielkanocny. Po skończonej Mszy ja z rodzicami wychodziłam z kościoła.

Zatrzymaliśmy się na chwilę na rozmowę ze znajomymi. Ksiądz proboszcz dołączył do nas. Rozmawiamy, śmiejemy się. Naraz... Ksiądz zza pazuchy sutanny wyciąga plastikowy pistolet - sikawkę, oblewa mnie i... ucieka. Zostawiając mnie rozbawioną i mokrą (lekko... )

A teraz poważnie. Ksiądz Tadeusz budował naszą parafię od podstaw. Budował jej struktury. Materialne i duchowe.

Po skończonej Mszy św. ks. biskup spotkał się z nami, swoimi parafianami - obecnie diecezjanami na ciastku i kawie.

29 września 2012

ZANIM ZABIJESZ...

Na fejsbuku różne ruchy i organizacje mają swoje tablice. Może na nich publikować każdy (tak by się wydawało, ponoć mamy wolność słowa, wolność wyrażania swoich poglądów i przekonań) posty, wklejać zdjęcia itd. Okazuje się jednak, że nie zawsze i nie każdy...
Kiedyś na tablicy "Aborcja prawem kobiet" umieściłam wpis dotyczący życia dzieci nienarodzonych. Po kilku godzinach wpis został usunięty przez aborcjonistki.
Dziś znowu umieściłam tam swój wpis.

Wpis zatytułowałam: " Zanim zabijesz..." http://www.facebook.com/photo.php?v=431447136892796
Spodziewam się, że znowu może być on usunięty. Lub mogę po prostu zostać obrzucona wyzwiskami.
Jeśli plik zostanie usunięty, wklęję go znowu. Jeśli zostanę obrzucona "błotem''... cóż, chodzi o życie bezbronnych dzieci, nie o moje dobre imię i samopoczucie. 

28 września 2012

PIĄTY MIESIĄC

Panie Boże, Ojcze kochany, dziś moje duchowe dzieciątko kończy piąty miesiąc życia!
Dzięki Tobie żyje pod sercem swej mamy. Rozwija się, rośnie. Ty je kształtujesz, otaczasz Miłością. Chronisz. Strzeżesz jego życia.
Dziękuję Ci za to! Uwielbiam! Błogosławię!

26 września 2012

GRATIA PLENA

Gratia plena... Łaski pełna. Gracji, pełna piękna...
Maryja była piękna. Była piękna wewnętrznie. Czysta, niepokalana.
Jak ukazać to piękno wewnętrzne? Jak je namalować?
Myślę, że poprzez pokazanie piękna zewnętrznego. Dlatego Madonna na moim obrazie będzie miała... ma piękną twarz. Delikatne rysy.
Wysokie jasne czoło, różowe policzki... Pochyla się nad Synkiem.
Całuje Go.
Jest Matką. Jest szczęśliwa, spełniona, Błogosławiona....

Taka jest Madonna na moim obrazie.

Dziś, kiedy malowałam Jej twarz, rozmyślałam o Niej. O Jej życiu. O Owocu Jej życia.
Rozmyślałam.
A obraz "sam" się malował.


22 września 2012

O (mojej) ŚMIERCI

Do napisania tej notki natchnął, skłonił mnie wpis ks. Jacka pod tytułem Testament.
Czasem rozmyślam o własnej śmierci. Rozmyślam począwszy od tak banalnych spraw jak ta w co chciałabym być ubrana, skonczywszy
na tym jak tam, w Niebie jest.
Wiem, że nie chciałabym być pochowana w czerni. Nie lubię koloru czarnego. A po drugie to jak iść na spotkanie z Ukochanym ubrana w czerń...? Przecież to będzię czas wielkiej radości (mam nadzieję) dla mnie i dla Niego! Chciałabym być ubrana w sukienkę w kwiaty. Najlepiej w słoneczniki. Bardzo je lubię.
Nie wiem jak wygląda Niebo... Może jest tam jak mówił św. Tomasz z Akwinu, że wszyscy umarli trwają w wiecznej szczęśliwości wpatrują się w Boga. Wiedzą, że ''obok'' są inni, ale nie mogą się z nimi w żaden sposób porozumieć.

A może Niebo to prześliczny ogród z pięknymi różnorodnymi kwiatami i roślinami...? Bóg jeden wie...
Tak, tylko On to wie na pewno.
W każdym razie jakkolwiek by wyglądało Niebo, wiem jedno. To jest stan gdzie jest Bóg, mój Ojciec, Ukochany mój, który mnie zbawił. Do Niego dąże całe życie, tęsknię... To przebywanie z Nim.



" KKK 1025 Żyć w niebie oznacza "być z Chrystusem" (Por. J 14, 3; Flp 1, 23; 1 Tes 4, 17). Wybrani żyją "w Nim", ale zachowują i – co więcej – odnajdują tam swoją prawdziwą tożsamość, swoje własne imię (Por. Ap 2, 17.:
Żyć, to być z Chrystusem; tam gdzie jest Chrystus, tam jest życie i Królestwo (Św. Ambroży, Expositio Evangelii secundum Lucam, 10, 121: PL 15, 1834 A).
KKK 1026 Jezus "otworzył" nam niebo przez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie. Życie błogosławionych polega na posiadaniu w pełni owoców odkupienia dokonanego przez Chrystusa, który włącza do swej niebieskiej chwały tych, którzy uwierzyli w Niego i pozostali wierni Jego woli. Niebo jest szczęśliwą wspólnotą tych wszystkich, którzy są doskonale zjednoczeni z Chrystusem.
KKK 1027 Tajemnica szczęśliwej komunii z Bogiem i tymi wszystkimi, którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia i wyobrażenia. Pismo święte mówi o niej w obrazach: życie, światło, pokój, uczta weselna, wino królestwa, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj: "To, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9)."
Więc w niebie będę żyć z Chrystusem, Ukochanym moim....
Wiem, że dzień mojej śmierci będzie dla mnie najszczęśliwszym. Bo wreszcie zobaczę Ukochanego twarzą w Twarz. Ujrzę Go! Rzucę mu się w ramiona. Zobaczę Tego, dla Którego, żyję, którego kocham... Będzie to wielkie szczęście! I ogromna radość! To dopiero będzie Życie! Życie w pełni. Z Nim!
Opisuję to bardzo po ludzku. Ale jak inaczej mam to sobie wyobrażać i opisywać...?
Kontynuując. Pragnęłabym, żeby Jezus pozwolił mi zobaczyć moje dzieciątka, które duchowo adoptowałam i jeszcze adoptuję. Mam nadzieję,  że będzie to duża gromadka.Pragnę móc je zobaczyć, ucałować, przytulić do serca...
Piszę to wszystko tak, jakbym była pewna, że trafię do Nieba.
Może jestem zuchwała i pewna siebie, ale nie mam wątpliwości, że tam trafię.
Prędzej czy później.
Ufam, że mój Ukochany nie pozwoli, żebym całą wieczność spędziła bez Niego.

".....ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują"
(1 Kor 2, 9).

20 września 2012

OBRAZ

Zrobiłam sobie przerwę w malowaniu. Maluję "Madonnę z Dzieciątkiem". Szkic już jest.
Matka przytula Dziecko do policzka. Całuje Je.
Dziecko przykryte jest szatą Matki. Schowane w niej. Widać tylko główkę i rączkę.
Matka przeczuwa, zna przyszłość Synka i pragnie ochronić przed nią Maleństwo. Ukryć je.

Taki jest mój zamysł. A co wyjdzie w ostateczności, zobaczę.
Wracam do malowania.

18 września 2012

POMILCZ ZE MNĄ...

Jezu... dziś znów bardziej boli. I pisać trudniej. Zresztą wiesz... Właściwie nie wiem co Ci powiedzieć. Wolałabym milczeć. Siedząc u Ciebie na kolanach. Albo schronić się w cieniu Twoich skrzydeł. Zawsze kiedy jest trudniej uciekam się do Ciebie. Bo do kogo mam iść? Ty jesteś sensem mojego życia. I cierpienia.
Znasz mnie, przenikasz mnie na wskroś.
Proszę, spraw, żeby to moje małe cierpienie potrafiła Tobie ofiarowywać jak najlepiej umiem. Ofiarowuję, a właściwie staram Ci je ofiarowywać codzień. Wciąż.
Bardzo pragnę, żebyś przyjął tę moją ofiarę. Zrób z nią co chcesz.
I strzeż mojego dzieciątka, moich Synów i Córki. Za nich, dla nich ofiarowuję. I za wszystkich, którzy prosili mnie o modlitwe. I za tych, którzy o nią nie prosili.
Błogosław im i uśmiechnij się nad nimi.
I pomilcz ze mną.
Jeśli chcesz. Mój Ukochany.

17 września 2012

UDZIEL MI....

Udziel mi, o Boże miłosierny, abym tego wszystkiego, co Tobie się podoba, pragnął gorąco, roztropnie szukał, prawdziwie poznał i doskonale wypełniał na cześć i chwałę Twojego imienia. Wskaż mi, o mój Boże, moje miejsce w świecie i spraw, abym znał to, co Ty chcesz, bym czynił i bym to wypełniał, jak trzeba i jak to jest pożyteczne dla mojej duszy. Panie Boże mój, daj mi, abym nie ustawał ani w powodzeniu, ani w przeciwnościach, tak abym w jednym nie popadł w pychę, a w drugim nie upadł na duchu. Obym nie radował się ani nie smucił niczym innym, jak tylko tym, co do Ciebie zbliża lub od Ciebie oddala. Obym nikomu innemu, jak tylko Tobie, starał się podobać, obym Ci nie sprawił przykrości. Obym pogardzał, Panie, wszystkimi rzeczami przemijającymi, a niech mi będą miłe wszystkie rzeczy wieczne.
Niech mi będzie przykrą każda przyjemność, w której nie ma Ciebie, niechaj nic nie pragnę z tego, co jest poza Tobą. Umacniaj mnie, o Panie. Praca podjęta dla Ciebie i każdy odpoczynek, które by nie sprawiały Tobie radości, niech mi będą przykre

 (św. Tomasz s Akwinu).

14 września 2012

KRZYŻ

Kocham mój krzyż. Ciężki. Gruby. Nieociosany. Twardy. Nieczuły. Przygniatający. Kocham. Bo bez niego nie byłabym tym, kim teraz jestem. Bez krzyża nie mogłabym żyć w komunii z Ukochanym moim. Nie mogłabym iść za Nim. I próbować Go naśladować. Kochać. Pragnąć... Uczyć się od Niego. I kiedyś móc Go spotkać. Mój krzyż jest bramą do Nieba.

BĄDŹ WYWYŻSZONY !

Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.
 (J 3,13-17)

Jezu ukrzyżowany. Wywyższony na krzyżu, Bądź błogosławiony. Bądź uwielbiony! Bądź pochwalony!
Każdy, kto w Ciebie wierzy, ma życie wieczne. Każdy kto w Ciebie umęczonego, poranionego, zabitego...
Tak bowiem Bóg umiłował świat... człowieka. Ciebie, mnie...
Jezu wywyższony na krzyżu pogiągnij mnie ku sobie!
Przyciągnij.
Niech Twój krzyż stanie się moim krzyżem.
Niech króluje w moim sercu i moim życiu.
Bądź wywyższony!

9 września 2012

DZIĘKUJĘ

Dziś chcę Ci dziękować, mój Ukochany za to, że mnie podtrzymujesz. Że dajesz mi oparcie. Jesteś moją Opoką, Skałą.
Nie pozwalasz mi się poddać. Dajesz mi siłę, duchową i fizyczną.
Wspierasz mnie kiedy jest trudno. Kiedy boli, i kiedy wydaje mi się, że jestem do niczego....
Wtedy kierujesz moje myśli ku Sobie i ku mojemu duchowemu dzieciątku, Synom i Córkom.
Wtedy wraca sens i radość. TY mi je przywracasz.
Kiedy myślę o Tobie, zaczynam sobie Ciebie wyobrażać... Pewnie uśmiechasz się kiedy to widzisz... bo jak można Ciebie wyobrażać? Zawsze Jesteś większy. Przewyższasz ludzką wyobraźnie.
Rozmyślam o Twojej Miłości, Łagodności, Pokorze. Sprawiedliwości....
Porównuję ze sobą i uświadamiam jak daleko jestem od Ciebie...
To odkywanie mnie jednak nie tyle upokarza, ile pozwala mi dostrzec swoją słabość i grzeszność.
Budzi się we mnie pragnienie, żeby jeszcze bardziej dążyć ku Tobie.
Wyżej i wyżej.
Dziękuję Ci za to Ukochany!

6 września 2012

Modlitwa do Pana Jezusa Cierpiacego

O Jezu ubogi i odrzucony, nieznany i zlekceważony,
znienawidzony, zelżony i prześladowany,
od ludzi opuszczony, przez diabła kuszony,
wydany i za podłą cenę sprzedany:
zmiłuj się nad nami.
O Jezu smutny aż do śmierci, porwany,
powrozami i łańcuchy skrępowany,
płaszczem na pośmiech i hańbę odziany,
bluźnierstwami obrzucony, oskarżony,
niesprawiedliwie skazany
i od Barabasza niżej miany:
zmiłuj się nad nami.
O Jezu zelżywie z szat obnażony,
aż do krwi biczowany, policzkowany i naigrawany,
cierniem ukoronowany i jako król na pośmiewisko
pozdrawiany, oplwany, popychany i wyszydzany:
zmiłuj się nad nami.
O Jezu grzechów naszych krzyżem
i przekleństwami pospólstwa obciążony,
pomiędzy łotrami do drzewa hańby
gwoźdźmi przybity, zelżywościami, boleściami
i upokorzeniami nasycony, za nic miany
i wobec ludzi zniesławiony:
zmiłuj się nad nami.

2 września 2012

POMÓŻ

Jezu... Kochany mój. Teraz siedzę u Ciebie na kolanach. Tu, u Ciebie, jest mi dobrze. Bezpiecznie. Wiesz, że bardzo mnie boli. Ale to nic, to dobrze..Cierpienie uczy mnie pokory. Jeszcze bardziej zbliża do Ciebie.
Dziękuję Ci za nie.
Przytul mnie, proszę do Serca. Ja Cię też pragnę przytulić, przylgnąć do Ciebie. Trwać w komunii z Tobą.
Jezu, oddaję Ci siebie. Na nowo. Jestem Twoja. A Ty mój.
Wiem, jestem tylko prochem i pyłem. Ale Ty za ten proch i pył oddałeś życie... Uczyniłeś swoim dzieckiem.
Jak wielka jest Twoja Miłość!
Jak mała jest moja miłość, jak często egoistyczna... Jak małe jest moje cierpienie.
Ty jednak wiesz, że bardzo pragnę kochać Cię miłością czystą. Nieobłudną.
Pomóż mi Panie tak kochać. Naucz, bo sama nie potrafię. Gubię się, potykam o własne słabości...
Kocham Cię Jezu jak umiem. Ale pragnę bardziej i bardziej...
Pomóż mi Jezu.
I strzeż mojego serca. Oddaję Ci je.