29 lipca 2012

WIESZ

 Ukochany.... właściwie nie wiem co Ci powiedzieć. Ty wszystko wiesz.
Wiesz, że w nocy nie mogłam spać. Wiesz, że mnie bolało i boli nadal. Że ofiarowywałam cierpienie, a przynajmniej starałam się ofiarowywać.W intencji mojego dzieciątka, innych dzieci nienarodzonych, w intencji kapłanów, Karoliny.
Wiesz,  byłeś ze mną. Towarzyszyłeś mi. Niosłeś mnie na swoich ramionach. Przytulałeś do Serca.... Ciągle jesteś ze mną.
Wiesz, że teraz jestem zmęczona. Wiesz, że mam w oczach łzy. Łzy bezradności.
Dziś na Mszy świętej nakarmiłeś mnie obficie. Swoim Słowem i Swoim Ciałem.
Jestem pełna Ciebie.

Cierpienie uczy pokory. Niszczy pychę.
Ucz więc mnie Jezu pokory.
Ty wiesz, że często mi jej brakuje...

28 lipca 2012

MALEŃKI CZŁOWIEK

 Moje duchowe dziecko ma już trzy miesiące. Mierzy ok. 9 cm i waży 25 g. Serce, mózg, nerki, wątroba, jelita są już u niego ukształtowane i funkcjonują. Paluszki dłoni i stópek, dotąd połączone błoną, oddzielają się od siebie. Rosną na nich paznokcie. Na główce pojawiają się pierwsze włoski.
Pod zrośniętymi powiekami zaczynają rozwijać się tęczówki. Zaczyna poruszać wargami. Ssać kciuk. Ziewać. Już słyszy!
Porusza już rączkami i nóżkami. Niedługo zacznie kopać swoją mamę
Kości twardnieją. Szkielet staje się coraz mocniejszy. Rozwijają się mięśnie i połączenia nerwowe.
Nie wiadomo jeszcze czy to dziewczynka, czy chłopiec. Będzie wiadomo w późniejszym terminie.
Maleństwo może robić różne miny, marszczy czoło. Uśmiecha się.

Po prostu żyje. Maleńki CZŁOWIEK.

Dziękuję Ci Boże za nie. Tkasz je tak cudownie!


25 lipca 2012

BLOG

Pierwszą notkę na blogu (jeszcze starym) opublikowałam dokładnie
1 września 2008 r. Była to "MODLITWA".
Pamiętam, że kilka dni przed publikacją dostosowywałam bloga do swoich potrzeb. Ustawiałam wygląd, tło, obraz główny, tak, aby blog był jak najbardziej mój.
Dlaczego go założyłam? :-) Jeden z motywów był naiwny i prosty. Wręcz infantylny. Pamiętam, że w tamtym czasie głośno było o Dodzie i jej blogu. Pomyślałam, że skoro ona może pisać bloga to ja tym bardziej... :-)
Poza tym bardzo lubiłam pisać.
Tak więc zaczęłam pisać notki, posty. Przede wszystkim dla siebie. Szczerze mówiąc, nie przypuszczałam, że ktoś oprócz mnie będzie chciał je czytać. Kiedy pojawiły się pierwsze komentarze, bardzo się dziwiłam.
Pisałam dalej. Mój blog stawał się coraz bardziej osobisty.
Teraz jest intymny.
Już nie piszę wyłącznie dla siebie. Piszę dla NIEGO. Dla Ukochanego.
Może to kogoś dziwić, że piszę tak a nie inaczej.
Jednak mało obchodzi mnie co sobie ktoś o tym pomyśli. Piszę i będę pisać dalej.
Dopóki ON mi na to pozwoli.

24 lipca 2012

ODDANIE.

Ukochany... nie mam co Ci dać, ofiarować. Nie mam nic swojego. To, co mam, wszystko otrzymałam od Ciebie. Gdybyś teraz po mnie przyszedł, zostawiłabym wszystko i poszła z Tobą. Zostawiłabym bez żalu. Ty jesteś moją miłością. Tylko Ty. Należę do Ciebie. Tęsknię za Tobą. Ze względu na Ciebie pragnę kochać innych. Proszę, ucz mnie tej miłości, łagodności i pokory. Pragnę Cię uwielbiać słowami świętej Tereski. Utożsamiam się z nimi. Mogę powiedzieć, że są moimi. Myślę, że Tereska się ucieszy.... Błogosławią Cię Jezu wszystkie Twoje dzieła, które by nie kwitły, gdyby nie cierpienie.... Błogosławię Cię ja i moje nienarodzone dzieciątko. Oddaję Ci siebie i śpiewam jak umiem.



22 lipca 2012

TOBIE NA CHWAŁĘ !

Lubię śpiewać. Dla Ciebie, Jezu. Jeżdżę sobie po podwórku i nucę. Nikt mnie nie słyszy. Tylko Ty.
Nie bardzo mi to wychodzi. Często brakuje mi tchu. Jednak myślę, że Ci się podoba.
Mam nadzieję, że tak...
Śpiewam dla Ciebie, mój Ukochany. Ciebie się nie wstydzę. Śpiewając Tobie, czuję wolna. Jestem wolna.
Ty mnie obdarzasz tą wolnością. Nie potrafię tego opisać.
Zresztą Ty wiesz...
Nucę też podczas malowania. Tu "pomagają" mi papużki.
Dla Ciebie. Tobie na chwałę!



21 lipca 2012

KAROLINIE

Karolinko... wczoraj dziękowałaś mi, że jestem. Dziś ja chcę podziękować Tobie.  Tą notką. Podziękować za to, że jesteś.
Wczoraj wspominałyśmy jak się poznałyśmy. Wszystko zaczęło się od tego, że umieściłam Twój tekst - modlitwę  "Dziękuję, że jesteś Nienormalny".
Znalazłam go na portalu Adonai.pl.
Potem Ty się odezwałaś do mnie. Napisałaś, że to Ty jesteś jego autorką. Chciałaś mnie poznać.
Pamiętam, że byłam bardzo ucieszona i zaskoczona jednocześnie.
Przypadek, że się tak spotkałyśmy? Zbieg okoliczności? :-)
Ja w przypadki nie wierzę. Ty zresztą teź nie. Jeśli już to Boży Przypadek. W takie wierzę.
Od tamtej pory minęło ponad dwa lata, a my wciąż rozmawiamy, uczymy się siebie, poznajemy. Dzielimy się wiarą.
Często rozmawiamy o Nim. O Ukochanym Szefie. Łączy nas Miłość do Niego. ON nas łączy.
A poza tym bardzo dużo mi pomagasz. Przede wszystkim modląc się za mnie. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć. Ty na mnie też możesz. Wiesz o tym, prawda?
Oprócz tego w tylu sprawach mi pomogłaś, że notki by nie starczyło, żeby wszystkko wymienić.
Ty pewnie będziesz twierdzić, że nic nie zrobiłaś. Często tak mówisz, kiedy Ci za coś dziękuję.
Więc dziękuję, że jesteś. JEMU  dziękuję.


A na koniec powiem Ci "na ucho", że podczas naszych rozmów często się uśmiecham. Nie do komputera.
Do Ciebie.

20 lipca 2012

TRYPTYK

Uwielbiam malować. To moja pasja. Kiedyś malowałam większe obrazy. Duże, jak dla mnie. Największe miały rozmiary 60x70 cm. Malowanie takich wymagało różnych karkołomnych ewolucji z mojej strony. Np. odwracanie płótna i malowanie "do góry nogami". Twarzy np. portretu. Dla mnie to było oczywiste, że żebym mogła sięgnąć i malować dalej, trzeba było płótno odwrócić.
Tak, między innymi namalowałam ten tryptyk:




Zwiastowanie    Madonna  z Dzieciątkiem        Pieta 

                 



Teraz już niestety takich dużych obrazów nie maluję. Maluję mniejsze.
Ale wciąż maluję.
Mój Ukochany mi jeszcze pozwala.
Dzięki Mu za to !

19 lipca 2012

Z TOBĄ




W owym cza­sie Jezus prze­mó­wił tymi sło­wami: „Przyjdź­cie do Mnie wszy­scy, któ­rzy utru­dzeni i obcią­żeni jeste­ście, a Ja was pokrze­pię. Weź­cie moje jarzmo na sie­bie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny ser­cem, a znaj­dzie­cie uko­je­nie dla dusz waszych. Albo­wiem jarzmo moje jest słod­kie, a moje brze­mię lekkie“.


Jezu... mówisz, prosisz, zapraszasz wszystkich, zapraszasz tych, którzy są utrudzeni i obciążeni. Aby ich pokrzepić.
Zapraszasz także i mnie...
Kiedy jestem obciążona grzechami, wadami, złem. Kiedy jestem utrudzona cierpieniem i bólem.
Pragniesz mnie pokrzepić. Dać ukojenie mojej duszy.
Oczekujesz mnie.
Pragniesz uczyć mnie łagodności i pokory serca.
Zapraszasz do wzięcia Twojego jarzma.
Niosę je Jezu razem z Tobą.
I uczę się od Ciebie, ciągle się uczę. Chcę się uczyć. Pragnę....
Pragnę nieść Twoje jarzmo. Uczynić je swoim.
Pragnę doświadczyć słodyczy tego jarzma. I lekkości brzemienia.
I doświadczam.
Tylko z Tobą mogę tego doświadczyć.
Tylko z Tobą...
Ty jesteś ukojeniem dla mojej duszy.

18 lipca 2012

Dyrektor szpitala grozi sądem obrońcom życia

Warszawski Szpital Kliniczny noszący imię Dzieciątka Jezus przyznał się w marcu br. do dokonywania aborcji na niepełnosprawnych dzieciach. Dyrektor Szpitala grozi sądem obrońcom życia, którzy protestują przeciwko temu procederowi.
Na początku listopada 2011 roku ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala Bielańskiego Romuald Dębski przyznał, iż na jego oddziale dokonuje się aborcji niepełnosprawnych dzieci. Przez kilka kolejnych miesięcy pod Szpitalem gromadzili się członkowie i sympatycy Fundacji Pro – prawo do życia, aby wyrazić swój sprzeciw wobec tych okropnych praktyk.
Na początku marca 2012 r. Fundacja wystosowała list do Dyrekcji warszawskiego Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus, w którym zapytano o to, czy dokonuje się w nim aborcji ze względu na podejrzenie choroby u nienarodzonego dziecka. Po prawie miesiącu zwłoki, szpital odpowiedział twierdząco. Obrońcy życia przenieśli więc protest przed mury szpitala im. Dzieciątka Jezus przy Placu Starynkiewicza. Od kwietnia, podczas cotygodniowych pikiet, pokazują pacjentom i pracownikom szpitala prawdę na temat aborcji – dzięki dużemu plakatowi, który przedstawia zwłoki zmasakrowanego w wyniku „usunięcia ciąży” dziecka, nikt nie przechodzi obojętny wobec horroru dokonywanego w tej placówce. - Aktywność członków Fundacji Pro – prawo do życia budzi niepokój Dyrekcji szpitala. Napisał do nas prof. Janusz Wyzgał, dyrektor Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie. Nie podobają mu się nasze pikiety i to co piszemy na naszej stronie www.stopaborcji.pl. Twierdzi, że zdanie: "W klinice przy Starynkiewicza zabija się chore dzieci" jest "nieprawdziwe i nierzetelne". Domaga się przeprosin w Gazecie Wyborczej i grozi nam sądem – mówi Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji Pro. Dyrektor Wyzgał jest oburzony hasłem, które obrońcy życia umieścili na bannerze, z którym przychodzą pod jego szpital: „w szpitalu przy Starynkiewicza zabija się i uczy zabijać chore dzieci”. Co ciekawe ten sam profesor w liście do Fundacji z 26 marca 2012 przyznał, że w jego szpitalu dokonuje się aborcji eugenicznych. Dodał, że jest to zgodne z prawem. Trudno pojąć o co Profesorowi chodzi. Przyznaje, że w jego szpitalu dokonuje się aborcji, ale stwierdzenie „zabija się chore dzieci” jest dla niego nieprawdziwe. Przed aborcją dziecko było żywe, po aborcji jest martwe. Czym jest w takim razie aborcja? A może chodzi o to, że to nie dziecko tylko płód? Ciekawe kiedy dla profesora Wyzgała płód staje się dzieckiem. Przypomnijmy, że dzieci podejrzane o chorobę zabija się w Polsce do 24 tygodnia ciąży. Zdarza się, że udaje się utrzymać przy życiu 22-tygodniowe wcześniaki. Te, które się urodziły to dzieci, a te zabite to płody? – pyta Dzierżawski. Profesor Wyzgał zagroził przeciwnikom aborcji sądem, nie odpowiadając na wystosowaną przez Fundację w kwietniu propozycję spotkania. Zarzuty dyrektora Szpitala im. Dzieciątka Jezus nie mają umocowania w polskim prawie. Art. 2 ust. Ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka z dnia 6 stycznia 2000r. (Dz.U. 2000, nr 6, poz. 69) stanowi: "W rozumieniu niniejszej ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”. Również Konwencja o Prawach Dziecka z 20 listopada 1989r. (Dz.U. 1991, nr 120, poz. 526) przywołuje w preambule utrwalone normy i nomenklaturę prawną, wskazując „mając na uwadze, że - jak wskazano w Deklaracji Praw Dziecka - dziecko, z uwagi na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu". Fundacja Pro – prawo do życia nigdy nie kwestionowała również faktu, iż w Szpitalu im. Dzieciątka Jezus dzieci zabijane są zgodnie z przepisami jak również nie podnosiła jakiegokolwiek innego zarzutu względem legalności działań Szpitala. Nie zmienia to jednak faktu, że zabijanie niepełnosprawnych dzieci budzi stanowczy sprzeciw. Profesor Wyzgał podkreśla, że wszystko co się robi w jego szpitalu jest zgodne z prawem. Może wydaje mu się, że zabójstwo zgodne z prawem przestaje być zabójstwem? Kiedyś wyobrażałem sobie, że tytuł profesorski jest gwarancją pewnego poziomu, również moralnego, ale przede wszystkim intelektualnego. Chyba czas rozstać się ze złudzeniami – mówi Mariusz Dzierżawski.
    /Gość niedzielny/
       
     /Stop aborcji/

16 lipca 2012

UWIELBIENIE.

Dziś pragnę Cię błogosławić, uwielbiać. Za to, że jesteś. Po prostu. Że jesteś Miłością. Łagodnością, Miłosierdziem i Sprawiedliwością. Błogosławię Cię Jezu w całym moim życiu. Osobie. Istnieniu. Bądź błogosławiony! Ty sprawiasz, że mogę oddychać. Ty jesteś moim powietrzem. Tobą oddycham! Bądź błogosławiony w moim cierpieniu i bólu. W bezsennych nocach, w których spotykam Ciebie. W mojej bezradności i niemocy. Bądź błogosławiony! W moim ofiarowaniu. Oddaniu się Tobie. W moich radościach i szczęściu! W moim uśmiechu. Bądź błogosławiony! Opoko moja i Skało. Jezu ukochany, bądź błogosławiony i uwielbiony!

13 lipca 2012

BĄDŹ ZE MNĄ

Ukochany Jezu. Bardzo mnie boli. Wiesz zresztą. Cierpienie pokazuje mi moją niemoc. Bezradność. Jednak jeżeli aniołowie mogliby zazdrościć, właśnie zazdrościliby ludziom cierpienia. I Eucharystii. Tak powiedziałeś siostrze Faustynie. Jakie to dziwne. I piękne zarazem. Aniołowie zazdrościliby mi cierpienia.... Dlaczego? Bo mogę cierpieć jak Ty cierpiałeś. I ofiarowywać jak Ty. Z miłości. "Bo jak śmierć potężna jest Miłość"... Nie chcę się skarżyć, że boli, ale ofiarowywać. Z Tobą, dla Ciebie i przez Ciebie. Mój Ukochany. Umiłowany Jezu. Proszę, przyjmij tę moją ofiarę. I bądź ze mną tej nocy. Bez Ciebie sobie nie poradzę. Nieś mnie dzisiaj na Swoich ramionach. Pragnę się do Ciebie przytulić. Schronić się w Tobie. Bądź ze mną Jezu...

11 lipca 2012

Moja modlitwa

Ołtarz w moim kościele parafialnym przedstawia modlitwę Pana Jezusa w Ogrójcu. Na pierwszym planie pokazani są śpiący uczniowie a w oddali modli się Jezus. Ołtarz jest piękny. Barokowy. Poniżej, w ołtarzu umieszczone jest tabernakulum. Tam ukryty jest Najświętszy Sakrament. Jezus. Często o tym rozmyślam. O tym, że jak kończy się Msza św, ludzie idą do domów, kościół jest zamykany, Jezus zostaje sam. Jak w Ogrójcu. Samotny. Udręczony. Czekający na czyjąś obecność... Od jakiegoś czasu staram się Mu towarzyszyć, kiedy tylko mogę. Często wtedy, kiedy w nocy ból nie pozwala mi spać. Moje myśli, serce i dusza biegną do ciemnego, pustego kościoła. Tabernakulum jest otwarte (tak sobie wyobrażam…) i Jezus na mnie czeka. Podchodzę jak najbliżej. Pod sam ołtarz. I staram się trwać. Być z Jezusem. Staram się. To bardzo trudne. Zapomnieć o sobie, swoich problemach, bólu. Ale się staram. Trwać z Nim. W ciszy. Bez słów. Patrzeć się na Niego. Adorować. Być z Nim w Jego samotności. Wtedy ja już nie jestem samotna ani On. Jesteśmy razem. Bardzo lubię te chwilę spędzone z Nim. I myślę, że On też je lubi…
Tak się modlę, rozmawiam z Bogiem . Rozważam też ewangelię. Staram się codziennie. I co dzień odkrywam coś nowego. Jezus przede mną odkrywa. Duch święty…. To niesamowite doświadczenie! Czytać tekst, który ( jakby się wydawało) się dobrze zna, a odkrywać go na nowo. Cudowne!
Uwielbiam też modlić się psalmami.
Albo po prostu tak:



7 lipca 2012

ODPOCZYNEK

Dziś odpoczywam. Tzn nie maluję. Czytam, jeżdżę sobie po podwórku, rano, dopóki nie jest za gorąco.
Lubię przebywać na dworze. Obserwować przyrodę. Kwiaty, ptaki, malutkie jaszczurki wygrzewające się w promieniach słońca. Staram się je nie spłoszyć. Mają piękny, zielonkawo srebrzysty kolor. A wczoraj widziałam konika polnego. Niestety, wystraszył się mnie i uciekł. Schował się w trawie.
Lubię też obserwować niebo. Chmury. Patrzeć w słońce (ale nie za długo)...
Albo po prostu siedzieć i rozmyślać. O tym jaki piękny jest świat i jak piękny musi być TEN, Który go stworzył. Jak potężny i wspaniały.
BÓG!

6 lipca 2012

BRATANEK

Mój mały bratanek Łajek… :-) Kiedy o nim pomyślę, uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Kochany chłopczyk. Mądry jak na swój wiek (ma 5 lat). I opiekuńczy w stosunku do swojej młodszej siostrzyczki i kuzynki.
A także w stosunku do mnie.
Często jeżdżę sobie wózkiem elektrycznym po podwórku i zdarzy się, że wjadę w jakąś dziurę, z której nie mogę wyjechać. Wołam wtedy: „ratunku!!! ‘’. Kiedy Łajek, który właśnie bawi się w piaskownicy, to moje wołanie usłyszy, biegnie do domu po pomoc. „Tatusiu! Ciocia potrzebuje pomocy!!!- woła do mojego brata. Brat przychodzi i mi pomaga. Często trzeba po prostu lekko pchnąć wózek, żebym mogła jechać dalej.
Niedawno siedziałam na dworze i czytałam książkę. Nagle usłyszałam bzyczenie. Komar. Chciał mnie ugryźć. Zaczęłam się odganiać. Machać nieporadnie rękoma.
- Pójdziesz ty! – krzyknęłam półgłosem.
Łajek, który był niedaleko, usłyszał, że coś mówię i zawołał:
- Co się dzieje, ciociu?!
- A nic, Łajku – roześmiałam się – komara odganiam.
Wtedy Łajek zerwał się na równe nogi.
- Ciociu! Już biegnę na odciecz!
Przybiegł i…. chwilę później komara już nie było.
- Jak znowu przyleci to wołaj mnie ciociu!
- Dobrze – uśmiechnęłam się.
Dzisiaj znowu byliśmy na dworze. Łajek malował akwarelkami różne rzeczy. Kamyczki, trawki, płatki kwiatów. A ja próbowałam czytać. Piszę ‘’ próbowałam”, bo przy malcu nie można było się skupić. Buzia mu się nie zamykała. „Ciociu to’’, „ciociu tamto”…. :-). W końcu się poddałam i zaczęłam go słuchać. Muszę przyznać, że jego wyobraźnia mnie zadziwia. Słuchałam z zainteresowaniem. Chłopczyk malował i opowiadał. Opowiadał i malował.
W pewnym momencie uśmiechnął się uroczo i zapytał:
- Co namalować mojej księżniczce?
Jeszcze nikt, nigdy mnie tak nie nazwał… Łajek, mój mały obrońca i rycerz.


„ Dlaczego ciocia Monika nie ma męża….? Każdy kogoś ma. Mama ma tatę, babcia ma dziadka a ciocia Monika nie ma nikogo… Dlaczego? Wiem! Bo ciocia nie może gotować ani prasować. Dlatego nie ma męża!”

3 lipca 2012

URODZINY.

Dobry Boże, mój kochany Ojcze, pragnę Ci dzisiaj dziękować. Za życie. Za kolejny przeżyty rok. Za Twoje błogosławieństwo. Miłość, którą mnie obdarzasz. Rodziców. Rodzeństwo. Przyjaciół. Wielu życzliwych ludzi, których wciąż stawiasz na mojej drodze życia. Dziękuje Ci Ojcze, że mnie stworzyłeś !!!