KRZYŻ
Kocham mój krzyż. Ciężki. Gruby. Nieociosany. Twardy. Nieczuły. Przygniatający. Kocham. Bo bez niego nie byłabym tym, kim teraz jestem. Bez krzyża nie mogłabym żyć w komunii z Ukochanym moim. Nie mogłabym iść za Nim. I próbować Go naśladować. Kochać. Pragnąć... Uczyć się od Niego. I kiedyś móc Go spotkać. Mój krzyż jest bramą do Nieba.
Wychodzi na to, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć: Zwariowałaś. Ale to wszystko dlatego, że ON zwariował jako pierwszy.
OdpowiedzUsuńRób tak dalej. Kiedy już Szef puści Ci w Niebie film z Twojego życia na ziemi, zobaczysz ilu ludzi, (którzy już wtedy będą tam z Tobą) natknęło się za życia na Monikę Kamińską właśnie po to, żeby po śmierci być po właściwej stronie.
Dziękuję Ci Karolinko za te słowa.
OdpowiedzUsuńMoże i zwariowałam. Ale dobrze mi z tym i jestem szczęśliwa.
Dobrze jest zwariować dla NIEGO.
AMDG!
W Jego wiecznym szaleństwie Miłości dążę do Nieskończoności.
OdpowiedzUsuńWitaj Olgo :) Bardzo dziękuję Ci za wszystkie komentarze. Niestety nie dam rady odpowiedzieć na wszystkie...
OdpowiedzUsuńPiszesz w jednym z nich, że tez chciałabyś mieć Takiego Ukochanego jak ja.
Nic prostszego. Zaproś Go do swojego życia. Rozmawiaj z Nim, słuchaj, poznawaj. I daj Mu się poznawać.
On tez bardzo Cię kocha i pragnie być Twoim Ukochanym.
Pozdrawiam :)